piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział XIV

Żyje mi się jak w bajce! - Tylko takie myśli przychodziły do mojej głowy. Mam syna oraz narzeczonego, którego więcej nie ma w domu niż jest, ale rozumiem. Nowa płyta, trzeba ją wypromować. Zapewne pojadą w trasę, a ja zostanę z małym Jackiem.
- Co malutki? Zgłodniałeś? - Zapytałam, biorąc chłopca na ręce, ruszyłam z nim do kuchni, aby przygotować mu mleko. Szkoda, że nie mogę go karmić w naturalny sposób, ale taki też mi odpowiada i nie narzekam. Kołysząc go w ramionach i nucąc piosenkę, przygotowałam posiłek, który następnie dałam mu do skonsumowania. Boże, jaki on jest podobny do Cheza. Te same rysy, to samo spojrzenie i uśmiech. Jest mniejszą wersją mojego faceta. Jak urośnie, będzie rozchwytywany przez kobiety. 
- Jaki z ciebie przystojniak. - Powiedziałam na głos, a później ułożyłam Jacka do snu. Sama też byłam zmęczona, bo nie śpię od dwóch dni nie licząc tylko krótkich drzemek, kiedy Jack śpi. Zaniosłam go do łóżeczka, przykryłam kołderką i zostawiając uchylone drzwi, zeszłam na dół. Jest już grubo po północy, a Chestera nie ma. Zapewne wróci nad ranem, ale nie zamierzam tego przegapić. 
Postanowiłam posprzątać dom, bo wczoraj nie miałam czasu. Musiałam nauczyć się do egzaminu z matmy, który pierwszorzędnie zaliczyłam i matmę mam już z głowy do końca roku szkolnego. Cichutko podśpiewując sprzątałam salon z zabawek, później uprasowałam pranie i pochowałam do odpowiednich szafek. Ogarnęłam kuchnie, łazienki, a kiedy szłam sprzątać sypialnie, obudził się mój przybrany syn. 
Pomimo zmęczenie, pobiegłam najszybciej jak mogłam i już kołysałam go w ramionach. 
- Cichutko, mama jest przy tobie. - Zanuciłam mu tę samą kołysankę, którą moja babcia tuliła mnie do snu. Ona działała na wszystkie dzieci tak samo, zawsze spali jak aniołki. Odłożyłam go do łóżeczka i klęknęłam obok. 
Usłyszałam przekręcanie klucza w zamku i zorientowałam się, że wrócił Chester. Spojrzałam na zegarek - trzecie piętnaście. 
Zaczyna mi go brakować. Codziennie mijamy się rano przy śniadaniu, a później rozmawiamy tylko przez telefon. Czuję się, jakby nasz związek istniał na odległość. 
Ktoś po cichu wszedł na górę i otworzył drzwi do naszej sypialni, ale po chwili je zamknął. Teraz usłyszałam otwieranie drzwi do pokoju Jacka. 
- Kochanie, jeszcze nie śpisz? - Zapytał czule i podszedł do mnie.
- Nie mogę spać. Idź się połóż, bo zapewne jesteś zmęczony, a ja posiedzę z naszym synem.
- Kochanie, uważam, że powinniśmy porozmawiać. - Zaczął temat. W mojej głowie miałam już najczarniejsze scenariusze. Może mnie zdradził, może znalazł sobie inną, może mnie nie kocha? Przytaknęłam tylko i ostrożnie podniosłam się z klęczek. Byłam osłabiona, ale nie chciałam, aby to widział. 
- Śpij spokojnie, skarbie. - Pocałowałam naszego synka w czoło i razem z narzeczonym wyszłam do naszej sypialni. Usiadłam na podłodze, bo jeśli poczułabym pod sobą miękki materiał pościeli, odpłynęłabym. Chezy zaświecił światło, a później usiadł naprzeciwko mnie i popatrzył mi głęboko w oczy.
- Kochanie, jesteś bardzo zmęczona. Powinnaś odpocząć. 
- Daj spokój. Zarwałam tylko trzecią noc z rzędu, uważam, że i tak dobrze się trzymam.  
- Ile nocy zerwałaś? Zamęczysz się. Boże jak ja mogłem tego wcześniej nie zauważyć. Jestem najgorszym facetem jakiego może mieć tak wspaniała kobieta jaką jesteś ty. Przepraszam. - Szepnął.
- Za co mnie przepraszasz?
- Za to, że nie poświęcam ci czasu, że ciągle pracuję i nie interesuje się wami. Dlatego dziś powiedziałem chłopakom, że biorę sobie urlop na co najmniej dwa tygodnie. Chcę ten czas spędzić z tobą i z dzieckiem.
- Kochanie, promujecie nową płytę, to raczej nie wyjdzie wam na dobre.
- Za miesiąc lecimy w trasę. Nie będę was widział przez dwa miesiące, dlatego chcę zostać z wami i cieszyć się urokami ojcostwa. Nie da się wymazać tych tygodni, kiedy wszystko zostawiałem na twojej głowie i szedłem do pracy, a później do jakiegoś klubu. Dlatego z całego serca cię przepraszam i postaram ograniczyć w pracy. Kocham cię, Paula. 
- Też cię kocham. - Przytulił mnie do siebie, a później pocałował tak czule, że rozpłynęłam się pod jego pieszczotą. 
- Jutrzejszy dzień, masz cały dla siebie. Pojedź z Anną na zakupy, do spa, kosmetyczki, gdzie tylko chcesz.
- Chcę zostać z tobą i Jackiem w domu, to mnie najbardziej uszczęśliwi. - Przytuliłam się do niego, a później poszłam do łazienki się wykąpać. Wzięłam bardzo szybki prysznic, bo nie miałam sił ustać w brodziku. Co się ze mną dzieje? Ostrożnie wyszłam i podtrzymując się umywalki spojrzałam na siebie krytycznym wzrokiem.
Podkrążone oczy, przekrwawione białka, strasznie blada skóra i porządnie schudłam. Muszę bardziej o siebie zadbać, bo niedługo będę jak zombie z filmów Cheza. Ubrana w satynową koszulkę, udałam się do naszej sypialni, po drodze sprawdzając, czy Jack nadal spokojnie śpi. Kiedy zobaczyłam, że słodko pochrapuje, poszłam do naszej sypialni. Chester leżał i patrzył w sufit. Musiało coś go frasować, bo zawsze tak robi, kiedy boryka się z jakimś problemem. 
- Chez, jest coś, co chcesz mi powiedzieć? - Zapytałam siadając obok po turecku.
- Myślę, że jesteś najwspanialszą kobietą, jaką mógłby mieć mężczyzna oraz o tym, że jestem cholernym szczęściarzem, że wpadłem na ciebie na tym koncercie. Gdyby nie to, zapewne teraz byłbym nikim. - Dotknął mojej dłoni i posłał szczery uśmiech.
- To samo mogę powiedzieć o tobie. Dałeś mi tak dużo szczęścia i miłości, dałeś mi wspaniałą rodzinę, o której zawsze marzyłam.
- Czasami mam wrażenie, że męczysz się przy mnie.
- To nie prawda, czasami jestem zmęczona, ale to tylko przez naukę. Owszem denerwujesz mnie takim głupim gadaniem, że jesteś dla mnie za stary i powinnam znaleźć kogoś innego. Wtedy odnoszę wrażenie, że chcesz ze mną zerwać. Bo jaki facet ciągle proponowałby swojej dziewczynie zmianę partnera?
- Wiesz, boje się, że zmarnuje ci przyszłość.
- Jeśli tego się obawiasz, to dlaczego się ze mną zaręczyłeś? Dlaczego mówisz, że mnie kochasz, skoro nie jesteś tego pewien? - Powiedziałam ze łzami w oczach. Podniosłam się z łóżka i wyszłam. Nie chciałam się z nim kłócić, ale nie mogłam tego słuchać. Miałam dosyć. Udałam się do pokoju Jacka i tak jak miałam w zwyczaju usiadłam obok łóżeczka. Chłopczyk spał spokojnie, ale ja zalałam się łzami. Przecież było nam tak dobrze, a teraz? Wszystko się zaczyna pieprzyć. Jeśli jeszcze raz wspomni o tym, że jest dla mnie za stary - skończę ten związek. Nie obejrzę się za siebie i skończę ze sobą. 
Ktoś zapukał do pokoju, nie odezwałam się, bo nie chciałam, aby widział, że płaczę. 
- Paula, przepraszam. Nadal nie rozumiem, dlaczego obdarzasz mnie taką miłością. 
- Chcesz wiedzieć? Proszę bardzo. Kocham cię za twoją osobowość, za tę troskę, którą mnie obdarzasz, za stanowczość i uległość. Za to, że nigdy mnie nie zostawiasz w potrzebie i jestem dla ciebie najważniejsza. Pokochałam się za to, że jesteś dla mnie ostoją. A teraz, teraz mnie ranisz. Wiesz, że gdybym cię nie kochała, nie przyjęłabym twoich oświadczyn, nie zależałoby mi na twoim synu i na tobie. Jednak ty dalej łudzisz się, że jestem taka jak inne i zostawię cię, kiedy mi się znudzisz! - Ostatnie zdanie wykrzyczałam, co nie było dobrym pomysłem, bo obudziłam Jacka. Szybko wstałam i przytuliłam go do swojej piersi. 
- Chodź kochanie, zaraz zmienię ci pieluszkę, a później pójdziemy cię nakarmić. - Uśmiechnęłam się do niego pogodnie i kładąc go na leżankę, zaczęłam przewijać dziecko. 
- Kto się już wyspał? - Pytałam Jacka, jednocześnie zabawiając go dłonią, aby nie zaczął znów płakać. On tylko gaworzył i uśmiechał się do mnie. Przebrany synek, był o wiele szczęśliwszy i spokojniejszy. 
Wzięłam go na ręce i poszłam przyszykować mu posiłek. Chester patrzył na mnie, ale nic się nie odzywał. Zeszłam do kuchni. 
- Mały Jack, znów jest głodny. Jak będziesz tak dużo jadł, to urośniesz na dużego chłopca. - Mówiłam do niego, bo wiedziałam, że on to słyszy. Chciałam go przyzwyczaić do swojego głosu. Był dla mnie wszystkim.
- Jutro, pójdziemy na długi spacer z tatą, tak? Tatuś spędzi z nami całe dwa tygodnie. - Nalałam mleka do butelki i sprawdziłam, czy ma odpowiednią temperaturę. 
- Paula, porozmawiajmy. - Usłyszałam głos mojego ukochanego. 
- Oczywiście, rozmawiajmy. - Znów posłałam ciepły uśmiech Jackowi, który dotknął mojej dłoni. Sprawiło mi to dużo przyjemności.
- Masz rację, zachowuje się jak skończony kretyn.
- Tego nie powiedziałam, a nawet nie pomyślałam, że jesteś kretynem. - Przerwałam mu, a on się ciepło do mnie uśmiechnął.
- Nie powiedziałaś tego, ale ja wyciągnąłem takie wnioski. Wychowujesz mojego syna zupełnie jakbyś była jego matką. Zajmujesz się naszym domem i ciągle powtarzasz, że mnie kochasz. Dlatego, obiecuję więcej nie mówić, że powinnaś być z kimś innym. Dzięki temu, co mi powiedziałaś, zrozumiałem, że słowa "Kocham Cię" - były zawsze wypowiadane szczerze i nigdy w nie nie wątpiłem. - Podeszłam do niego i przytuliłam się do niego, oczywiście między nami był Jack, który wesoło się uśmiechał. 
- Paula, pozwól mi ułożyć go do snu, a sama się prześpij. Jesteś padnięta. - Wziął ode mnie naszego syna, ja złożyłam na jego ustach czuły pocałunek i powoli poszłam na górę. Kiedy znalazłam się w łóżku, zasnęłam od razu. 

____
Hej, hej, hej...
Witam wszystkich. Już kolejny rozdział dodany, a moje pomysły się mnożą i to tylko Wasza zasługa, bo motywujecie mnie przez dodawanie komentarzy.

Już za kilka dni koniec roku szkolnego, z czego jestem niezmiernie dumna, bo będę miała z głowy te wszystkie poprawy i nauczycieli, którzy są tak strasznie niezdecydowani. 
W związku z tym, że w wakacje mam zamiar poświęcić się pisaniu to rozdziały powinny pojawiać się częściej (dwa - trzy razy w tygodniu). Tak sobie pomyślałam, że ta historia będzie miała około czterdziestu rozdziałów i na tym skończę. Oczywiście jeśli z Panią Ciemności znajdziemy nowsze pomysły, które będziemy chciały wykorzystać to może w bliższej przyszłości pojawi się kontynuacja. 

I na koniec informacja, którą wysłała mi moja poprzedniczka. 
Kazała Was wszystkich pozdrowić z wyspy Wolin i Życzyć dużo weny oraz zapytać, jak podobał wam się koncert LP we Wrocławiu. ( Ja również przyłączam się do tego pytania).
Ona już niedługo do nas wróci! 
Dziwię jej się, że wytrzymuje tyle bez telefonu, internetu, komputera oraz muzyki (dobrej muzyki) - tam ciągle słucha jakiś melodii, które pomagają w medytacji i wyciszeniu. Wcześniej z tymi podmiotami nie rozstawała się z nimi na krok. List doszedł dziś rano.

To już chyba tyle, o czym chciałam poinformować. 
Pozdrawiam Wszystkich, Lilith.

7 komentarzy:

  1. A więc tak. Strasznie mi się to podoba :) Na koncercie było zajebiście :D Widziałam tych ludzi, których opisujemy na naszych Blogach! Opowiadanie boskie. Mam nadzieję, że nic złego się nie stanie. A u mnie, na Numb (jeśli czytasz) ukarze się nowy rozdział ;) Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, za miły komentarz.
      Oczywiście zaczynam czytać Numb, bo jak na razie musiałam przeczytać kilka innych blogów, ale już jestem pod wrażeniem dzieła.

      Boże, jak ja ci cholernie zazdroszczę, że mogłaś być na tym koncercie. Najbliższego koncertu, który kiedyś tam będzie w Polsce nie odpuszczę, tak samo jak Pani Ciemności.
      Koniecznie pochwal się zdjęciami na swoim blogu.
      Pozdrawiam, Lilith.

      Usuń
  2. Bardzo się cieszę może i Pabi Ciemności mnie nie zna ale też pozdrawiam.
    niestety nie byłam na koncercie czego bardzo żałuję, więc nie zdam relacji
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz Pani Ciemności
      (nielubię pisać komentarzy z telefonu)

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za miłe słowo oraz za pozdrowienia,
      Lilith.

      Usuń
  3. Dzisiaj znalazłam ten blog i się w nim zakochałam ;3 Także ten no. Obydwie świetnie piszecie i czekam na następny! Weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. 46 year-old Structural Engineer Luce Rowbrey, hailing from Langley enjoys watching movies like Where Danger Lives and Urban exploration. Took a trip to The Four Lifts on the Canal du Centre and drives a Crossfire Roadster. polaczone z

    OdpowiedzUsuń