wtorek, 30 września 2014

Rozdział XXXVII

Już minął tydzień, odkąd Chester pojechał w trasę. Dni mijają mi spokojnie. Nie spotkałam już więcej Roberta za co jestem wdzięczna siłą wyższym, że nie kazali mi na niego patrzeć. 
Jestem cholernie zmęczona. Nawet nie wiem czym. Może po prostu bardzo tęsknię za Chezem. Myślałam, że kiedyś się przyzwyczaję do tych wyjazdów, ale jest coraz gorzej. Nie wiem jak długo tak wytrzymam, jednak nie mogę pozwolić aby zrezygnował z tego, co kocha. Nie mogę kazać mu wybierać, bo i tak wybierze mnie, a jeśli by tego nie zrobił? Nie, on wybrałby mnie.
- Mama, pójdziemy na spacer? - Zapytał Jack.
- Oczywiście. Ubieraj buty i wołaj Sophie. Ja ubiorę bliźniaczki.
- Dziękuję. - Pobiegł po swoją siostrę, a ja jak wspomniałam - ubrałam Lily i Liv, które wesoło gaworzyły. Włożyłam je do wózka. Starsze dzieciaki wyszły z salonu i ładnie brały buty.
- Ethan?! - Zawołałam najstarszego syna. 
- Tak? - Zaszedł do mnie na dół.
- Idziemy na spacer, chcesz się wybrać z nami? 
- Mogę iść. A później pomożesz mi w fizyce?
- Tak. To się zbieraj. - Nastolatek ubrał kurtkę i trampki, a później pomógł młodszemu rodzeństwu. Udaliśmy się więc na długi spacer do parku, który miał nas wszystkich odstresować. Usiadłam na ławce i patrzyłam na dzieciaki, które biegały po placu zabaw. Bliźniaczki bawiły się grzechotkami, a Ethan siedział obok mnie.
- Wydaje mi się, że jesteś zmęczona. - Zaczął rozmowę. Tak, byłam zmęczona, ale nie chciałam, aby to było aż tak widoczne.
- Nie. Po prostu zastanawiam się co u Linkinów. Jeśli dobrze kojarzę, to oni właśnie grają kolejny koncert. Jeszcze sześć tygodni i wracają.
- Tęsknisz za nim, prawda?
- Tak. Jest dla mnie bardzo ważny, tak samo jak wy. Boję się, że coś może się stać. 
- Dadzą radę. Wiesz, że w przyszłym tygodniu będę grał mecz? Musimy pokonać jeden zespół z Green, aby dostać się na stanowe mistrzostwa. 
- Jak mogłabym nie wiedzieć? Mam nawet zamiar się tam wybrać. Chyba nie narobię ci obciachu przy znajomych.
- Daj spokój. Rozproszysz naszą konkurencję. 
- Co za bojowe zadanie. - Zaśmialiśmy się. Ethan uśmiechał się promiennie i czasem na mnie spoglądał takim wzrokiem, jakby chciał mi coś powiedzieć, albo zapytać. Jako stateczna kobieta, zaczęłam się zastanawiać o co mu mogłoby chodzić. On ma dopiero piętnaście lat, a jest już taki dorosły. Ja w tym wieku również taka byłam, co w sumie wyszło mi na dobre. Mam już wspaniałą rodzinę, przyszłego męża, pracę i kochane dzieci. Czego mogę chcieć jeszcze?
- Paula, mam do ciebie pytanie. - Przytaknęłam i skierowałam na niego oczy. - W szkole jest kilku moich znajomych, którzy grają na jakiś instrumentach. Czy uważasz, że ja też dobrze gram na fortepianie? 
- Tak. Jesteś bardzo uzdolnionym chłopakiem, z czego jestem niezmiernie dumna. Dlaczego zadałeś to pytanie?
- W szkole jest taka dziewczyna, Alex. Jest ona siostrą Meggie. Ostatnio usłyszała jak na lekcji grałem "Numb", wiesz ludzie od razu zareagowali, bo w sumie ta piosenka jest świeża. Niektórzy jeszcze nie mięli okazji, jej usłyszeć. W klasie była Alex i  zapytała, czy nie chciałbym pograć z nimi w takim garażowym zespole. Wiesz, mógłbym w ten sposób zaimponować Meggie, która też tam gra, w sumie to śpiewa. Wszyscy mnie chwalili, że gram dobrze, a nauczycielka chyba dostała palpitacji. Mógłbym grać z nimi?
- Kochanie, tę decyzję musisz podjąć sam. Mi nie przeszkadza, że chcesz dołączyć się do jakiegoś zespołu, tym bardziej, że wiesz jak w naszej rodzinie muzyka jest wszechobecna. Masz moje pozwolenie jeśli o to ci chodzi. Nie mam prawa zabronić ci czegoś, czego kochasz. 
- Załóżmy, że będę z nimi grał. Z tym się wiąże kolejne pytanie. Jeśli ja do nich dołączę, będzie nas ośmioro, co oznacza brak miejsca w garażu. 
- Wiesz, a jeślibyście prowadzili próby w moim starym mieszkaniu? Wiesz, mieszkanie jest na lekkim odludziu, chociaż ostatnio wprowadziło się jakieś małżeństwo niedaleko naszego domu. Studio jest dźwiękoszczelne, co oznacza, bak problemów z sąsiadami. Instrumenty są tam w dobrym stanie. Jeśli chcesz, możemy nawet dziś po południu tam pojechać, aby wszystko sprawdzić. 
- Chciałem zapytać, czy moglibyśmy tam ćwiczyć, ale ubiegłaś mnie z tym pytaniem. 
- Nawet nie będę się martwiła, że gdzieś się możecie włóczyć. Tylko jest kilka zakazów, których musicie przestrzegać. 
- Wiem. Czyli mogę zebrać grupę, abyśmy razem zobaczyli pomieszczenia? 
- Tak. Twoje rodzeństwo dziś się wybiera do babci. Christopher zabiera Jacka i Sophie na ryby, a moja mama chce się zająć bliźniaczkami. 
- To zadzwonię do znajomych i się z nimi umówię. Trzecia będzie ci odpowiadać?
- Tak. - Uśmiechnęłam się. Ethan poszedł dzwonić, a ja zawołam dwójkę urwisów. 
- Sophia, Jack musimy zbierać się do domu. Dziadek ma po was przyjechać. 
- Na ryby! - Ucieszył się Jack. 
- Tak synu. To co, wracamy? 
- Tak. - Podniosłam się z ławki. Ethan skończył rozmawiać i do nas dołączył. 
- Będą wszyscy na nas czekać.
- Super. A teraz chodźmy do domu. - Sophia zaczęła się skarżyć, że bolą ją nóżki, dlatego nastolatek wziął ją na plecy. Wyglądało to bardzo uroczo.
Droga powrotna nie zajęła nam dużo czasu. Bliźniaczki się obudziły i zaczęły gaworzyć. W domu je nakarmiłam, a później zaczęłam się z nimi bawić. Christopher zabrał małe szkraby na wędkowanie i obiecał odwieźć je do domu za trzy godziny. Nie wiem, czy oni tyle wytrzymają łowiąc ryby. Ja bym nie wytrzymała tam piętnaście minut. Przyjechała z nim również moja mama, która była zadowolona, że znów może poczuć się młodo i zajmować dziewczynkami. W sumie ona nadal jest młoda. Kocham ją i raczej to się nigdy nie zmieni. 
- Dziękuję mamo, że zgodziłaś się z nimi zostać. Nie wiem, co ja bym bez ciebie zrobiła. Chris jest wspaniałym dziadkiem i dobrym ojcem. Chciałabym, aby był z tobą już na zawsze. 
- Mam nadzieję, że ze mną zostanie. Wiesz, że my się jeszcze nie kłóciliśmy? Jesteśmy dla siebie idealni.
- Wiem mamo. Muszę już jechać. Postaram się szybko wrócić. 
- Do zobaczenia. - Wyszłam razem z Ethanem i udałam się do naszego samochodu. Chłopak ciągle się uśmiechał. 
- Wiesz, że kiedy moi znajomi cię rozpoznają, zaczną się pytania?
- Przecież jestem tylko stateczną matką z wspaniałymi dziećmi i przyszłym mężem. Kotku, wiesz przecież, że to z kim mieszkasz nie może mieć wpływu na twoje otoczenie. Wiem, że tego kim jest twój prawny opiekun nie da się wiecznie ukrywać. Tym bardziej, że nigdy się z tym nie ukrywaliśmy. Pamiętasz, twój pierwszy mecz i to zdziwienie, kiedy pojawiłam się na nim z Chesterem? Te spojrzenia w naszą stronę, gdy podszedłeś do nas?
- Pamiętam. Większość myślała, że on po prostu przyszedł popatrzeć, a ty miałaś okulary, więc jakoś specjalnie nie kojarzyli faktów. 
- Tak było tylko na początku, później pojawiliśmy się w gazecie. Tylko ktoś nie koniecznie dobrze zdał relację reporterom i powiedział, że jesteś moim bratem. Nikt nie podejrzewał, że jesteśmy twoimi opiekunami.
- Wiem mamo. Po prostu nie chcę mieć znajomych, którzy patrzą na to kim są moi rodzice, a nie patrzą na to kim jestem ja.
- Chester zrobił to samo, kiedy mnie okłamywał. Bał się, że będę z nim tylko dla sławy, a nie z miłości. Ja jestem tolerancyjna i w sumie nigdy nie zależało mi na jego pieniądzach. Nie chcę, abyś ty również popełnił ten błąd. Nie możesz ich okłamywać. Pamiętaj, że prawdziwi przyjaciele będą z tobą zawsze, niezależnie od wszystkich czynników, jakie będą na was wpływać z zewnątrz. 
- A jeśli teraz też wzięli mnie tylko dlatego, że znam Linkinów?
- Jeśli to zrobili, to wiedz, że są prawdziwymi głupcami. Pamiętaj, aby nie okazywać im jak bardzo na nas możesz polegać. Obserwuj ich, jak się w stosunku do ciebie zachowują. Jeśli uznasz, że robią to tylko dla sławy, wtedy będziesz mógł od nich odejść z czystym sumieniem. Nigdy nie sprowadziłeś do domu żadnego z kumpli oprócz Sama. Jest on dobrym przyjacielem i raczej nie liczy na sławę, bo nigdy nie wprasza się niepotrzebnie, nie obserwuje nas. Jest twoim kumplem, któremu możesz ufać. 
- Tak, masz rację. Sam jest moim kumplem i ufam mu. Jest ze mną zawsze, kiedy go potrzebuję. Nawet wtedy gdy odeszłaś od Chestera on przy mnie był. 
Dotarliśmy do mojego dawnego mieszkania. Czekało tam na nas siedmioro dzieciaków, mniej więcej w wieku Ethana.
- Siema. - Powiedział jakich chłopak i przybił piątkę z moim synem. - Dzień dobry, pani. - Grzecznie się przywitał i podał mi dłoń.
- Dzień dobry. Wejdźmy może do środka. - Zaproponowałam. Ethan otworzył drzwi i przepuścił mnie oraz dziewczyny. Za nami weszła reszta chłopaków i mój syn.
- Dzień dobry wszystkim. - Powiedziałam, kiedy znaleźliśmy się w salonie. 
- Dzień dobry. - Odpowiadali, jeden przez drugiego. 
- Usiądźmy. - Wskazałam na kanapy. - Jestem Paulina Smith, a wy?
- To jest Meggie, Michael, Simon, Christian, Elizabeth, Carol, a ja jestem Alex. - Zwróciłam wreszcie na nią oczy. Wyglądała na najstarszą z grona. Była ładną dziewczyną. 
- Miło mi was poznać. Ethan mówił, że tworzycie zespół i potrzebujecie miejsca na próby. Postanowiłam udostępnić wam studio, ale są pewne warunki, które musicie zadeklarować się spełnić.
- Dobrze, na pewno je spełnimy. - Odpowiedziała Alex i od razu wiedziałam, że to ona jest liderem. - Co to za warunki?
- Ten dom jest dostępny dla was o każdej porze dnia i nocy. Jednak nie chciałabym, abyście sprowadzali tutaj jakiś obcych ludzi. Kolejną sprawą jest dbanie o niego. Proszę, abyście po sobie sprzątali oraz utrzymywali jakiś porządek w domu oraz w jego obrębie. Oczywiście całe wyposażenie jest do waszej dyspozycji oprócz pokoi, które są zamknięte. Do nich nie macie wstępu. W zasadzie to są dwa pokoje, do których nie macie prawa wejść. Pozostała część domu jest dla was. Jestem pesymistycznie nastawiona do używek różnego kalibru, więc proszę takowych tu nie spożywać.
- To są tylko te warunki?
- Tak. Mam nadzieję, że nie zaniedbacie szkoły.
- Dziękuję, pani Smith. Jest pani jedynym rodzice z naszej paczki, który popiera nasze zainteresowanie muzyką. Jestem pani wdzięczna, za to, że możemy tutaj ćwiczyć.
- Nie ma za co, kochana. Zawsze wspieram ludzi w ich wyborach. Cieszę się, że muzyka was interesuje i chcecie rozpocząć własną działalność. Chodźcie teraz do studia. - Podniosłam się z fotela i skierowałam się na piętro, a w zasadzie na strych. Otworzyłam zakluczone drzwi i pozwoliłam młodzieży wejść do środka. 
- Boże, tu są wszystkie instrumenty, których potrzebujemy! - Powiedziała zadowolona Meggie. Podeszła do Ethana i pocałowała go w policzek. Jak dobrze widzieć takie uśmiechnięte buzie.
- Spójrzcie, ta gitara wygląda jak gitara Gersa! Boże, tam jest jego autograf.
- To jest jego gitara Michael. Powiedział z dezaprobatą Ethan.
- Instrumenty w gablotach są nie do użytku. To są instrumenty, które na prawdę należały do jakiegoś artysty muzycznego. W gablocie po lewo, znajduje się gitara BBB, a obok niej bas Davida z Linkin Park. Instrumenty, które znajdują się za dźwiękoszczelną ścianą,  są do użytku. Możecie na nich ćwiczyć, ale najpierw musicie je nastroić. - Uśmiechnęłam się do nich zachęcająco. - Ściany w tamtej części pokoju są dźwiękoszczelne. Sami sprawdźcie. - Alex weszła do środka, zamknęła drzwi i krzyknęła z całej siły, a my nic nie słyszeliśmy. 
Podeszłam do konsolety i przecpyknęłam jeden z przycisków, dzięki któremu dźwięk był słyszany również i tutaj, ale o wiele ciszej niż tam. 
- Proszę pani, czy tego studia pani używała kiedyś? - Zagadnęła Meggie.
- Tak, ale przez bardzo krótki czas. Teraz oddaję je w wasze ręce. 
- Zagra coś pani? 
- Tak. - Weszłam do pokoju dźwiękoszczelnego, szybko nastroiłam gitarę i zaczęłam grać 'Papercut'. Rozbrzmiały pierwsze nuty, a kiedy zaczęłam śpiewać, dołączyła do mnie Meggie. Oddałam jej głos, a ja tylko grałam. Ma dziewczyna talent.
- Dawno nie grałam na gitarze. - Powiedziałam, kiedy nikt się nie odzywał i tylko na mnie patrzyli. 
- Ma pani talent. - Powiedziała Alex.
- Dziękuję. Teraz wy pokarzcie to, co już umiecie. Ja się trochę pobawię i nagram wasze wykonanie. Proszę, abyście nastroili swoje instrumenty. Chcę was usłyszeć. 
- Zagramy 'Runaway'. Christian zaśpiewasz. Meggie, pomożesz w chórkach. - Alex zarządziła, a wszyscy jej posłuchali. Każdy zaczął majstrować przy swoim instrumencie, a po chwili byli gotowi do grania. Ethan stanął obok mnie i patrzył na dziewczynę jak na cudo. Chłopak na prawdę się w niej zakochał, on chyba też nie jest jej obojętny.
- Gotowi? - Zapytałam, a oni przytaknęli. - Zaczynamy za 3... 2... 1... Start... 
Zabrzmiały pierwsze nuty. Podrasowałam trochę ścieżkę dźwiękową, aby dźwięk był jeszcze bardziej zbliżony do oryginału. Chester koniecznie musi to usłyszeć. Jeszcze dziś wieczorem do niego zadzwonię i wyślę mu ten utwór. 
Dzieciaki są na prawdę dobrzy w tym co robią. Trzeba ich wspierać. Często takie szkolne brzdękanie okazuje się czymś wspaniały. 
- Mamo, oni są dobrzy w tym co robią. 
- Wiem. Co myślisz o tym, aby LP usłyszało ich cover?
- Myślę, że to mógłby być bardzo dobry start dla nas. Dzięki. - Uśmiechnął się i znów zaczął wpatrywać się w Meggie. 
- Skoro ona ci się tak podoba, to może zaprosisz ją do nas? Na przykład w sobotę mogłaby zjeść z nami obiad, albo kolację. - Zaproponowałam. Chciałabym ją lepiej poznać. Meggie, bardzo ładne imię, chociaż kojarzy mi się ze straszną lafiryndą. Za czasów, kiedy mieszkałam w Anglii, miałam znajomą o tym imieniu. Była suką, to mało powiedziane. Jakoś nigdy nie żywiłam do niej sympatii.
_______
A ja się wcale nie chwalę, ale jadę na dwutygodniową wymianę do Rosji! Wreszcie odwiedzę swoją Moskwę. Ostatni raz byłam tam osiem lat temu. O.o - szok po prostu.
Tak więc, z okazji, że wyjeżdżam już w przyszłą środę (8.10) to postaram się dodać rozdziały przed moim wyjazdem. Nie ma sensu odkładać tego na mój powrót, bo zapewne będę miała zaległości w tematach w mojej szkole, a tego nie chcę. 
Boże, jak ja dziękuję mojemu przeznaczeniu, że mogę się tam udać. Naprawdę nie ma nic lepszego niż powrót chociaż na kilka dni do rodzinnego miasta. 

To tyle z wiadomości. 
Rozdział 37 został już dodany, a przed nami jeszcze trzy rozdziały i koniec. 
Mam nadzieję, że nie zawiodę na sam koniec. 

Pozdrawiam,
Lilith.

PS: Zapraszam na "ANIOŁEK Z PIEKŁA RODEM" :)

2 komentarze:

  1. Moskwa to Twoje rodzinne miasto? e.e
    Też zakładam zespół z kuzynem :D - musiałam się pochwalić.
    No i co mam napisać? Własnie słucham sobie LP - Guily All the Same i "śpiewam" z Chesterem. Wiesz co? Tutaj dialogi wydają mi się... nie sztuczne. nie wiem jak to nazwać, określić. Są w nich... uczuć? Eh, no wiesz. Przy każdej odpowiedzi dajesz, że coś jest ważnego itp. A przecież w życiu prawdziwym nie robi się tak, prawda? Przynajmniej ludzie w moim otoczeniu tak nie robią. Ale rozumiem, chcesz to już zakończyć. Też tak mam z UIG ;-; A więc chyba tyle. Pozdrowienia, weny i... miłego pobytu w Rosji? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie Guily All The Same TYLKO GUILTY ALL THE SAME WSTYD ŻE NIE UMIESZ POPRAWNIE NAPISAĆ TYTUŁU ICH UTWORU WSTYD !!!!!!!!!!

      Usuń