poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział XXVIII

Boże, było mi tak dobrze, kiedy trzymałem ją w ramionach. Mimo, że nie była to najprzyjemniejsza rozmowa, ale i tak było miło. Czasami chciałbym, aby było tak jak kiedyś. Aby ona znów była przy moim boku. Jednak spieprzyłem. Ona nie umie mi zaufać tak jak dawniej i wcale się nie dziwię, też bym jej nie zaufał. A ona tak cierpi. Co ten Ethan najlepszego zrobił? Czyżby zaczął się buntować?
Całą drogę do Portland rozmyślałem to wszystko, co usłyszałem. Kiedy pomyślę o jej ufnym dotyku. Na samą myśl robi mi się ciepło. 
- Chez, pojedziemy tam i co dalej? - Z rozmyśleń wyrwał mnie Mike.
- Musimy go znaleźć, całego i zdrowego. Paula musi mieć kogoś przy sobie.
- Dlaczego jej pomagasz? Przecież nie jesteście razem. 
- Jestem jego prawnym opiekunem, Mike. Muszę się nim zająć. 
- A Jack?
- Na czas, kiedy ona jest w szpitalu, zajmuje się nim jej mama. Kiedy wziąłem Jack do siebie, myślałem, że to takie proste opiekować się dzieckiem. No wiesz, on już jest dużym chłopcem. Umie poprosić o to co chce, a mimo wszystko nie mogłem się nim odpowiednio zająć. Kobieta lepiej się zajmuje dzieckiem.
- Przecież powiedziałeś jej, że jest dla niego obca, a teraz jednak chcesz, aby to ona się nim zajmowała? - Widziałem kpinę w jego spojrzeniu. Miał rację. Zachowałem się jak skończony dupek, kiedy się z nią kłóciłem o opiekę nad dziećmi. Nie dałbym rady się nimi zajmować na dłużej. 
- Byłem zdenerwowany. Zależy mi na niej. Kurwa, ja wciąż ją kocham. 
- To dlaczego jej tego nie powiesz?
- Bo kiedy widzę, jak patrzy na mnie z bólem, to nie jestem w stanie tego powiedzieć. Wiesz jak to jest, kiedy kogoś się kocha. Powiedziała mi tego ranka, kiedy kolejny raz się kłóciliśmy, że jeżeli ją kocham to powinienem pozwolić jej odejść. Nie pozwoliłem, a później przyszła Sam. Nie przespałem się z nią tego dnia. Chciałem to wszystko zakończyć, ale wtedy na schodach ona mnie pocałowała. Znów zawładnęło mną pożądanie i gdyby wtedy nie to, że Paula nas zastała w tej jednoznacznej sytuacji, to bym ją przeleciał. 
- Powiedziałeś jej?
- Nie. Czy to coś zmieni? Przecież ona i tak nie chce moich przeprosin, nie chce znosić więcej upokorzeń. - Powiedziałem zdenerwowany. Przecież teraz chciałem się zmienić. Nadal chce, ale ona nie chce mi kolejny raz zaufać. Sam nie ufam sobie.
- Czasami mam wrażenie, że wpadliście w bardzo toksyczny związek. Tylko spójrz. Wybaczała ci tyle, że ją zdradziłeś, że okłamywałeś, że masz dziecko z inną kobietą, że znów ją zdradziłeś, i że nie umiesz prawdziwie jej kochać. A teraz nagle odpuściła. Może kogoś znalazła, a twój błąd był tylko podtekstem do odejścia?
- Nie waż się tak mówić. Już raz wpieprzałeś się na początku i nic z tego nie wyszło. Teraz nie posłucham cię kolejny raz. Ona nie może mieć nikogo.
- Wiesz, że nie jeden się nią zainteresuje.
- Nie. Ona tego by mi nie zrobiła. Skończmy ten temat. Muszę znaleźć Ethana i zabrać go do Kalifornii. 
To bezsensu, bo przecież ona nie prosiłaby mnie o pomoc. Mike zawsze stawał po jej stronie, a teraz? Coś musiało się stać, skoro zmienił zdanie. Czyżby coś wiedział?
***
Od pięciu godzin szukaliśmy Ethana. Rozmawiałem z Paulą, ale każda godzina niewiadomej zadaje jej ból. Już trzeci dzień nie mogą go znaleźć. Nikt go nie widział, ani nic nie wie. Denerwuje mnie ta ciągła niewiedza. Przecież nie mógł tak przepaść jak kamień w wodę. On musi gdzieś być. A co jeśli on nie żyje? Co jeśli będę musiał to jej powiedzieć? Nie wybaczy sobie. 
Nadal przebywa w szpitalu, a z nią Jason i Anna. Podobno jest nie do życia. Lekarze mówią, że zaczyna osłabiać organizm. Jeśli tak dalej pójdzie to straci nasze dzieci. 
Boję się o nią. Przecież nie może zrobić nic głupiego. Ona jest zbyt rozważna. 
- Chester, szukaliśmy już wszędzie. Nikt go nie widział. 
Strach przeszedł również na Mika, który tak jak ja zaczyna panikować. Nie możemy popaść w paranoje. Musimy się ogarnąć. Teraz.
- Nikt nie szukał przy opuszczonych magazynach. Ethan nie wyglądał nigdy jakby ćpał, ale nie możemy tego wykluczyć. Wiem jak to jest stracić kontrolę nad sobą. Tracisz orientację w terenie, a później padasz.
Przez głowę przebiegły mi wspomnienia mojej młodości. Często nie kontaktowałem. Po prostu była nicość. Nie pamiętam większość dni z tamtego okresu.
- Myślisz, że może być w takim miejscu? To trochę ryzykowne, aby tam iść.
- Jeszcze bardziej ryzykowne jest zostawić go w takim miejscu.
- Jedźmy tam.
Byliśmy zdeterminowani. Nie mogę zawieść Pauli. Ona mi zaufała. Może to coś pomoże w naszej sytuacji.
Pojechaliśmy do dzielnicy, która była opuszczona przez mieszkańców. Zapadał zmrok. Tu było tak bardzo obskurnie. Dawna dzielnica dla robotników fabrycznych. Nikt tu nie zagląda, jeśli nie ma potrzeby. W takich miejscach aż roi się od ćpunów i pijaków. 
Pewnym krokiem ruszyliśmy wzdłuż bloków. Jednak najbardziej przykuł moją uwagę jeden budynek. Wydawał się kompletną meliną. Takie właśnie środowisko lubią wyrzutki społeczne. Szybko wbiegłem po zewnętrznych schodach przeciwpożarowych na trzecie piętro. 
Było tam strasznie. Śmierdziało stęchlizną, a na podłodze walały się strzykawki oraz puste butelki. W rogu pomieszczenia leżały brudne materace. W głębi domu usłyszałem śmiechy. Nie takie naturalne śmiechy, ale te wymuszone narkotykami.
Wszedłem tam i zobaczyłem dwóch chłopaków. Jeden leżał nieprzytomny, a drugi palił. 
Spojrzałem na twarz palącego i zobaczyłem chłopca ze zdjęcia. Simon. Zapewne Ethan jest nieprzytomny.
- Simon? - Spokojnie zapytałem. On popatrzył na mnie i się wystraszył. - Nic ci nie zrobię. Odłóż blanta. 
Ostrożnie skierowałem się do niego. Chłopiec był już tak najarany, że nie był w stanie realnie myśleć. 
Podszedłem do Ethana. Oddychał. Widocznie musiał szybciej odlecieć. 
- Mike, znalazłem ich! - Po chwili Shinoda znalazł się w pomieszczeniu po kilku chwilach. 
- Co z nimi?
- Są zjarani. Co z nimi robimy?
- Musimy zawiadomić policję. 
- Jeśli wezwiemy gliny, będą mieli problemy. Chyba lepiej poczekać, aż dojdą do siebie. 
- Oni nadal ich szukają, ale chyba masz rację. Nie róbmy im teraz problemów. Co powiesz Pauli?
- Że są cali i zdrowi. Myślę, że powinniśmy to przed nią zataić. 
Tak, to będzie najrozsądniejsze posunięcie, jakie kiedykolwiek zrobiłem. Jeśli się dowie, to jej stan może się pogorszyć. Powinniśmy dać jej odpocząć, najwyżej kiedy jej powiem.
- Znów ją okłamiesz.
- Nie może się denerwować. Nie chcę, aby coś jej się stało.
Mike nic nie powiedział. Siedzieliśmy w ciszy, do czasu, aż chłopaki wrócili do świata żywych. 
- Chester, co ty tu robisz? - Zapytał Ethan, kiedy mnie zobaczył.
- Szukam cię. Nie wróciliście do hotelu. Szuka was cała okręgowa policja. Czy pomyślałeś o Pauli?! - Ostatnie zdanie wykrzyczałem. - Ona się załamała, kiedy dowiedziała się, że zniknąłeś!
- Po prostu się zgubiliśmy, kiedy byliśmy na mieście. Chciałem spróbować jak to jest zapalić i chyba mnie poniosło. 
Powiedział, opuszczając głowę. Simon milczał. Wydaje mi się, że bał się konsekwencji.
- Jesteś tu sam?
- Nie. Mike pojechał kupić wam coś do jedzenia. Za chwilę zawieziemy was do ośrodka. Uzgodniliśmy, że nie powiemy nic o waszym wybryku, ale musicie obiecać, że więcej się to nie powtórzy. - Przytaknęli. - I jeszcze jedno. Paula nie może o tym wiedzieć. Jej stan jest zbyt mało stabilny.
- Co z nią?
- Ma ciągle badania w szpitalu. Więcej nie wiem.
Mike wrócił z zakupami, a kiedy chłopaki wyglądali już dobrze, zawieźliśmy ich do ośrodka. Po drodze ustaliliśmy wspólną wersję wydarzeń, a następnie za rozkazem Pauli, zabrałem chłopaków do domu.
____
Rozdział, napisany przed chwilą został dodany.
Wiem Vilen, że rok szkolny się zaczął i wszystkim przyda się poprawa humoru, ale pisanie na szybko to nie mój styl, a szczerze mówiąc to opuściła mnie wena co do tego opowiadania. 
Nie jestem zadowolona z tego co się mi napisało, ale chyba nie jestem w stanie go napisać lepiej, tym bardziej, że już miałam napisane rozdział o podobnym wątku, ale mi się usunął...

Okej, koniec narzekania. Jaki by nie był, to go wstawiam. Przyjmę krytykę na klatę. Zmieniłam perspektywę na Chestera, bo chwilowo Paula poszła w odstawkę, ale kolejny rozdział, miejmy nadzieję, że lepszy będzie pisany w poprzednim spojrzeniu.

Na koniec, takie pytanie: Jak się wam podoba nowy rok szkolny?  
Mimo, że nie byłam na uroczystości, to Pani Ciemności załatwiła za mnie wszystko. Ze szczegółami opowiedziała o nowej klasie i ogólnie. Mam aż 35 osób w klasie, z czego tylko 6 chłopaków. Dziwnie, że tak mało chłopców. Chociaż podobno są bardzo przystojni^^. Plan lekcji też zapowiada się bardzo luźno, co oznacza, że będę mogła wziąć się w garść i zacząć pisać. 
Na dziś to koniec. Pozdrawiam, miłej nauki,
Lilith.

4 komentarze:

  1. Cóż.
    Moja klasa jest...fajna...XD
    Pełna debili. :')
    Mam 27 osób w klasie i ośmiu chłopaków. I nie ma żadnych przystojniaków. Żadnych. Ż A D N Y C H.
    No cóż...Zostaje mi Chester XD
    Jedna klasa w szkole jest taka...weird...około 30 osób i...jedna dziewczyna. XDDD Współczuję jej.
    Wycha już zapowiedziała nam wycieczkę.
    Jedna do Tropical Islands w Berlinie, a jedna do Wawy. Zapowiada się ciekawie c:
    No to ten tego.
    Co ten Ethan...Jak on mógł się zabawiać w trakcie kiedy jego mama jest w szpitalu?! Kompletnie nie rozumiem takiego zachowania. Za to Chester...moim zdaniem dobrze się zachował nie powiadamiając glin.
    I co ten Mike taki nie po stronie Pauli XD
    Coś mu się pojebało czy coś.
    I dziękuję za ten rozdział. :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, moja klasa. Jest sympatyczna. Jest nas 24 w tym 13 chłopaków :D Ale przystojniaków też nie ma, a więc zostają mi Linkini, BMTH i moim ulubieni aktorzy :D
    Dobra, rozdział.
    Em, Ethan z narkotykami. Oł je xD Simon, Simon. Nie wiem czemu, ale ja bym trochę rozszerzyła jego historię. I co do maryśki. Ja bym to jakoś opisała bardziej. Ale wiem, że nie miałaś siły, rozumiem. Ja ostatnio też nie mam ;/ Wakacje mnie tak rozleniwiły. Boże, czemu ja pierdolę o sobie? Shinodowa! Ziemia do Ciebie! Rozdział. Hm, co jeszcze. Paula, oby nic się nie stało bliźniakom. Fajnie jakbyś nazwała je Olivia i Oliver :3 ♥ No i co niby jeszcze? Ah, Mike! Co mu się dzieje? Denerwuję mnie -.- No i tyle.
    Ja też nie mogę nic napisać, ale za chwilę się zabieram za Numb. Chyba.
    Pozdrawiam, weny i... chęci :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A moja klasa sie nie zmienia od kilku lat, hyhyhy, dyrektorka to matka naszego kolegi z podstawowki wiec wiesz, wcisnela nas do takiej samej klasy.. Wielka poprawa humoru, dzieki! Mam nadzieje, ze juuuuz wszyyystko bedzie dobrze pomiedzy Paula a Chazzem! Chce juz pocalunki! xDD
    Weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja klasa jak na razie się nie zmieniła, dopiero za rok. :)
    Ten Ethan to nie poważny jakiś. Zniknął sobie i nie obchodziło go, że ktoś (chociażby CIĘZARNA Paula) się o niego martwi. No, ale każdy popełnia błędy.
    Drogi Chesterze: ja rozumiem, że się martwisz o Paulę i w ogóle, ale znowu ją okłamujesz i nawet jak to kiedyś powiesz to wyjdzie, że znowu kłamiesz. Czasami najgorsza prawda jest lepsza niż najpiękniejsze kłamstwo.
    Coś ten Mike negatywnie nastawiony do Pauli. Ciekawe czemu...
    Nie martw się rozdział wcale nie jest taki zły, jest okej. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń