wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział XXVII

Podjechałam pod szpital. Bałam się tam wejść. Odetchnęłam i weszłam. W sumie nie miałam wyjścia. Nie chciałam aby coś stało się moim pociechą. Lekarze mi pomogą. Nam pomogą - poprawiłam się w myślach. 
W recepcji się przedstawiłam i pielęgniarka zabrała mnie do sali selekcji. Miałam tam poczekać na doktora Harrisa. Na sali leżało w sumie sześć osób. Był jakiś chłopak ze złamaną nogą, ale nie widziałam jego twarzy, bo ciągle kręcili się tam lekarze i pielęgniarki. Widocznie to było coś poważniejszego niż zwykłe złamanie. Współczuję biedakowi. 
- Pani Smith, dobrze, że pani przyszła. Zabierzemy panią do osobnej sali. Tam się pani rozpakuje, przebierze i zrobimy badania. 
- Dobrze. - Wstałam z łóżka i poszłam za lekarzem. Znaleźliśmy się w sali, w której już leżałam tego dnia, kiedy dowiedziałam się o ciąży. W tej sali przeżyłam zarówno te miłe jaki i te niechciane wspomnienia. 
Rozpakowałam się, a później przebrałam w koszulę do spania. Pojawiła się pielęgniarka, która przygotowała mnie do badań, a następnie pobrała mi krew. Zostałam przewieziona do gabinetu ginekologicznego. Zrobili mi jeszcze USG. Moje kruszynki wyglądały wspaniale. Były takie małe, ale za to bardzo ruchliwe.
- Jakim sposobem chce pani rodzić? - Zapytał doktor Harris, który jest moim lekarzem prowadzącym.
- Myślałam o naturalnym, ale nie jestem pewna czy dam radę.
- Cóż, poród w pani wieku może trwać nawet dziewiętnaście godzin. Cesarka zajmie nam pół godziny. Jest pani teraz osłabiona, a jeśli nie wróci pani do formy, będziemy musieli użyć drugiego wyjścia. 
- Rozumiem. Jeśli będzie taka potrzeba, to może być wykonana cesarka. A co z moimi wynikami?
- Cóż, ma pani anemię i to widocznie od dłuższego czasu. Podamy pani kroplówkę. 
Musi pani odpocząć. Jest pani przemęczona. 
- Zdaję sobie z tego sprawę. 
- Czy stosuje się pani do zaleceń?
- W zasadzie tak. Nie noszę nic ciężkiego, często odpoczywam, nie chodzę zbyt długo. Czułam się już coraz lepiej.
- Dobrze. Siostra zaraz się panią zajmie. - Przytaknęłam. On wyszedł. Chciało mi się płakać. To wszystko było takie trudne. 
Daj sobie pomóc. Ja zawsze ci pomogę.
Znów odezwał się głos. Popadam w paranoje, jeszcze tego mi brakuje.
Nie. Jesteś silna. Damy sobie radę ze wszystkim. Przemyśl sprawę Chestera. 
Tu nie ma o czym myśleć. To już skończony etap.
Kłamiesz. Pamiętasz dzień, kiedy go poznałaś? Pamiętasz swoje myśli i pragnienia? Co czułaś? Wasz pierwszy pocałunek. Wasze długie rozmowy telefoniczne, kiedy żadne z was nie chciało się rozłączyć. Pamiętasz łzy, kiedy Mike wpadł do jego domu z furią? Pamiętasz chwile, kiedy siedziałaś sama w święta, a on zamartwiał się o Kate? Wiesz, że zawsze miał na myśli ciebie? Ona go nie obchodziła. Chciał, abyś ty się dobrze czuła. 
Pieprzył się z Sam. To nie był jeden wyskok. Okłamywał mnie i to nie jeden raz. A ja mu tak cholernie wierzyłam. - Odpowiedziałam sama do siebie? Nie byłam pewna co do swoich myśli. Miałam wrażenie, że ten głos jest mi dziwnie znajomy. Może kiedyś już go słyszałam, ale to przecież niemożliwe. Nigdy nie rozmawiałam sama ze sobą. 
Brr. 
Leżąc na łóżku szpitalnym z kroplówką, zaczęłam z nudów czytać książkę. Boże, kiedy ja cokolwiek czytałam? Zapewne bardzo dawne temu. 
Naszła mnie ochota na coś odmiennego, coś co nie wiąże się nijak ze światem realnym. Takim sposobem czytałam 'Dracule' Brama Stokera. Często sięgałam do niej w dzieciństwie, tak samo jak i w czasach buntu. Zawsze odrywałam się z nią od tego wszystkiego, co mnie przytłacza. Od tej nudnej rzeczywistości. 
Książka mnie tak pochłonęła, że przeczytałam prawie połowę lektury. Przyszła pielęgniarka, która odpięła ode mnie kroplówkę witaminową. Czułam się o wiele lepiej. Widocznie potrzebowałam tego wszystkiego. 
Miałam już wychodzić z sali, kiedy odezwał się mój telefon. Dzwonił ktoś ze szkoły Ethana. 
- Halo? 
- Z tej strony Mikelson, wychowawca Ethana. Czy rozmawiam z panią Smith?
- Tak. 
- Mamy pewien problem z Ehanem.
- Co się stało? - Pobladłam. Boże, znów zaczyna się komplikować.
- Wraz z jego kolegą Simonem gdzieś zniknęli. Nie wrócili na noc. - Zaczęłam płakać. Mój syn zaginął.
- Jak to zaginęli? Przecież mieliście ich pilnować. 
- Proszę być spokojnemu, patrole ich szukają. 
- Mój syn zaginął, a pan każe mi być spokojnym?  Proszę mi podać adres, zjawię się najszybciej jak tylko będę mogła.
Pan Mikelson podał mi dokładny adres. Czeka mnie podróż do Oregonu. Może powinnam powiadomić Chestera? Przecież ma prawo wiedzieć, a ja nie wiem dokładnie kiedy wrócę. 
- Proszę mnie informować na bieżąco.
- Oczywiście. - Bez pożegnania rozłączyłam się. To było zbyt trudne jak dla mnie. 
Trzęsącymi się dłońmi wybrałam numer do Chestera. Nie odbierał.
On nigdy nie odbiera, kiedy jet mi potrzebny. Spróbowałam kolejny raz, tym razem się udało.
- Paula, coś się stało?
- Tak. To nie jest sprawa na telefon. Mógłbyś przyjechać do szpitala?
- Już tu jestem. Coś się stało?
- Przyjdź do sali sto osiem. - Usiadłam załamana na swoim łóżku. Po chwili do sali wszedł on. 
- Paula, co się dzieje? 
- Ethan zginął. Chester, co ja mam zrobić? - Objął mnie ramieniem i przytulił do swojej piersi. Mimo, że czułam do niego urazę, to w tej chwili było nieistotne. Potrzebowałam jego bliskości.
- Jak to zaginął? 
- Nie wrócił na noc wraz z Simonem do hotelu. Muszę tam jechać. Nie mogę siedzieć tu bezczynnie. 
- Nie pojedziesz sama, to ponad tysiąc mil. Dlaczego tu jesteś? 
- Mam badania. - Mówiłam już coraz spokojniej. Jego obecność działała na mnie kojąco. - Dlaczego ty tu jesteś?
- Jason miał wypadek. 
- Gdzie Jack? 
- Z Anną. Nie miej mi tego za złe, proszę. - Przytaknęłam.
- Chez, ja muszę działać. - Szepnęłam pewnym głosem. Nie mogę tak siedzieć, jestem za niego odpowiedzialna.
- Paula, Ethan jest w Oregonie. Samolotem nie polecisz w takim stanie, a samochodem jest za daleko. Wezmę ze sobą Mika i polecimy do tego ośrodka. Wiesz, że nie puszczę cię, abyś jechała taki kawał drogi.
- Dobrze. Obiecaj mi, że przywieziesz go całego. 
- Obiecuję, maleńka. - Jeszcze raz mnie do siebie przytulił. Kołysał mnie w ramionach. Tak bardzo tego potrzebowałam. Tak bardzo chciałam, aby już nigdy mnie nie wypuszczał z objęć i nigdy więcej mnie nie zranił.
_____
Fanfary, nowy (drętwy) rozdział został napisany z wielkim trudem, ale został napisany.

Hej, 
Pojawił się nowy rozdział, który nie należy według mnie do najlepszych. Jest nudny jak flaki z olejem, ale kolejne rozdziały powinny być o wiele lepsze. Trzeba spiąć dupę i pisać jak najwięcej i najszybciej nowe fragmenty. Rozdziały powinny pojawiać się już regularnie od 01.09.2014 r. 

Inna informacja!
Z dziewczynami założyłyśmy nowy blog: http://blogerkacompanyaniolekzpieklarodem.blogspot.com/ - Tak, to jest własnie nasze opowiadanie "Aniołek z Piekła Rodem".
Prolog opowiadania pojawi się dnia 02.09.2014 r. w godzinach 18:00 - 19:00.
Tak więc, zapraszam. 

Pozdrawiam,
Lilith.

5 komentarzy:

  1. Nowy rozdzial! YaaaaaY!
    Dziekuje xD Troche mi pomoglas, mam taki zjebany humor, ze szkoda gadac xD Ten dzien byl baardzo dziwny, dobra koniec o mnie xd Mam nadzieje, ze Paula szybko z tego wyjdzie xD Troche relacje z Chazzem sie poprawiaja. YAAAAAAAAAAAAAAAAAAY
    Oby tak dalej! Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu rozdział był według Ciebie nudny?
    On nie był nudny! Takie rozdziały są potrzebne XD
    Ethan, ty głupku. Twoja mama jest w szpitalu, a ty sobie giniesz. Nie ładnie, nie ładnie.
    Paula, odepchnij Chester'a, on nie jest Ciebie wart.
    Hyhyhy
    Pozdrawiam! ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie był taki nudny. Czasami trzeba napisać rozdział, w którym mniej się dzieje. Hmm... nie wiem co teraz myśleć o Chesteru. Niby zdradził Paulę i w ogóle, ale wciąż do niej przychodzi gdy go potrzebuje i ją wspiera. Zawsze przy niej jest mimo wszystko. Chyba pierwszy raz od jakiegoś czasu, zaczynam mieć do niego pozytywne odczucia. :) Jestem ciekawa czy będziesz chciała znowu ich połączyć.
    Mam nadzieję, że Ethan się znajdzie jak najszybciej, bo biedna Paula do tego czasu się załamie. :c A no i biedny Jason. Ciekawi mnie co to był za wypadek.

    Weszłam na waszego nowego bloga i muszę powiedzieć, że ma świetny tytuł. :P Tak jak pisałam wcześniej, zainteresowała mnie bardzo fabuła tego opowiadania. Także czekam na premierę. :)
    Pozdrawiam i do zobaczenia w następnym rozdziale. :]

    OdpowiedzUsuń
  4. A jednak wróciłaś. Cieszę się :D
    Fajnie, że Ethanem coś się dzieje, ale mi chodziło bardziej o... takie coś.. Ugh, typu alkohol, papierosy i takie tam. Ale tak też może być, Twój Blog, Twoje decyzje :D
    Uuu... Chester. W Twoim opowiadaniu, za chuja nie lubię go. Najlepszy jest Mike i tyle. T^T
    Jason w szpitalu? :c Oby nic poważnego.
    No i co jeszcze? Chyba nic, ale... jesteś pierwszą osobą, którą zawiadamiam, że za niedługo pojawi się następny rozdział na Numb :p
    Pozdrawiam, weny i... miłego czasu?
    PS. Obserwuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodawaj nowy na poprawę humoru.
    BO SIĘ SZKOŁA ZACZYNA :')

    OdpowiedzUsuń