Hej!
Z góry przepraszam za rozdział, który jest równie zły jak moje samopoczucie. Pani Ciemności wspominała, że rozdziały będą dodawane od połowy sierpnia, ale cóż... Jako, że ja - człowiek, który kocha pakować się w kłopoty - skręciłam kostkę to jestem uziemiona w łóżku przynajmniej na tydzień. Lekarze nie chcą założyć mi gipsu, ani żadnego stabilizatora, bo mam spuchniętą nogę. Wygląda ona jak noga słonia. Więc leżę sobie, piszę, cholernie się nudzę, a pogoda jest iście fenomenalna to dodaję rozdział. Jednak są też plusy:
plus pierwszy - mam czas, aby poczytać wasze blogi i komentować;
plus drugi - mam czas, aby napisać kilka rozdziałów bądź niegramotnych fragmentów;
plus trzeci - Pani Ciemności jest na moje każde zawołanie (hahaha; pomęczę ją; ona się kiedyś zemści PS. Zawsze to robi);
plus czwarty - jestem ciągle senna (nafaszerowana lekami przeciwbólowymi);
plus piąty - nie muszę nic robić;
plus szósty - ciągle ktoś do mnie przychodzi;
plus siódmy - nie spiekę się na słońcu (no chyba że przez szybę O.o);
Na tym się kończą plusy moich zacnych wakacji.
A miało być tak pięknie,
A tu nie...
Ale jakby mogły mi minąć wakacje bez żadnej katastrofy? No ja się pytam - JAK?
Okej, więcej nie zanudzam i dodaję rozdział.
W tym rozdziale pojawi się dużo Mika i mam taki pomysł, aby było go więcej. Chwilowo Chestera zepchniemy na dalszy plan...
Może też Jason zacznie się pojawiać i mieszać (mam dużo pomysłów i zastanawiam się, który scenariusz wybrać) PS. Chętnie posłucham waszych sugestii ;)
Na koniec pozdrawiam z wygodnego łóżka:)
Rozdział XXV:
Kilka dni później, do drzwi mojego domu zapukał Mike z moimi zakupami. Mike mnie wspiera. Czasami robi dla mnie większe zakupy, abym się nie przemęczała i za wszelką cenę próbuje mnie rozśmieszyć.
- Cześć kochana. - Zaniósł torby do kuchni.
- Cześć. Dziękuję, że zrobiłeś dla mnie te zakupy.
- Nie ma za co. Anna też chciała abym coś dla niej kupił, więc nie było problemu. - Usiadł przy stole, a ja zaczęłam rozpakowywać torby.
- Napijesz się czegoś? Wyglądasz koszmarnie.
- Bo tak się czuję. Kawy. Nie spałem całą noc.
- Przemęczysz się. Zmęczony facet to zły facet w łóżku. Anna nie będzie miała pożytku z ciebie. - Ruszyłam brwiami i zaczęłam obserwować jego dziwną reakcję. Musiał być naprawdę zmęczony, skoro jeszcze tego nie rozkminił.
Wstawiłam wodę na ten napój bogów, który postawiłby go na nogi.
- Chłopaki mnie wykańczają. W ogóle ostatnio między nami jest bardzo napięta atmosfera. - Spojrzał na mnie wymownie, więc od razy domyśliłam się, że chodzi o Chestera. - David pojechał w trasę ze swoim zespołem i szukamy basisty. To takie wkurzające, kiedy brakuje jakiegoś elementu i wszystko się sypie.
- Wiem o czym mówisz i co próbujesz mi w ten sposób przekazać. - Wyłapałam drugie dno jego wypowiedzi. - Wiedz tylko, że nie zamierzam wracać. David wróci do was, już za cztery tygodnie. Zobaczysz, że nie będzie mógł się wami nacieszyć. - Zalałam gorącą wodą jego kawę i swoją ziołową herbatę.
- Jak się trzymasz? - Zapytał, kiedy usiadłam naprzeciwko niego.
- Dobrze. Jestem tylko zmęczona.
- On też tak mówi. - Mój wzrok był w stanie zabić, dlatego szybko zmienił temat. - Jason ma przyjechać do Stanów w tym tygodniu.
- Bardzo często was odwiedza.
- Tak. Jednak cieszę się z tego powodu. Mama też się cieszy.
- Każda matka cieszy się na widok swojego syna. Wiem o czym mówię.
- No tak, ty już wychowujesz dwójkę, a kolejna dwójka ma już niedługo się zjawić. Zawsze chciałem mieć dużo dzieci. Czułbym się takim prawdziwym facetem.
- Kochany, jeszcze ich naprodukujesz. Dzieci to marzenie, każdej kobiety. A jak pojawią się niespodziewanie, to już w ogóle kosmos.
- Dobrze, że podchodzisz do życia optymistycznie. Brad miał dziś ze mną przyjechać, ale pokłóciliśmy się. Znów. - Rzucił zirytowany. - Jak będziemy się tak zachowywać, to Linkin Park zakończy swoją pracę wcześniej, niż zaczęło.
- To przez moje odejście, prawda? - Przytaknął. - Nie możecie wpieprzać się w nasze życie. To była moja decyzja, z której jestem zadowolona. Brakuje mi go, ale idzie się przyzwyczaić.
- On jest nie do wytrzymania. Ciągle stroi humory i wyżywa się na wszystkich. Mamy go dosyć... - Jego wypowiedź została przerwana płaczem Jacka. Poszłam po niego do salonu i zaczęłam kołysząc w ramionach.
- Kochanie, już się wyspałeś? Teraz pójdziemy do kuchni i do wuja Mika, tak?
- Mike? - Zapytał, przecierając oczy.
- Tak. - Odpowiedziałam z uśmiechem. Jack tak bardzo przypominał swojego ojca. Te same oczy i uśmiech.
Weszłam z chłopcem do kuchni. Podałam go Minodzie
- Cześć, młody.
- Cześć. - Chłopiec posłał nieśmiały uśmiech mężczyźnie, o on go odwzajemnił. Lubię, kiedy Mike się uśmiecha. Pojawiają się mu zawsze takie słodkie zmarszczki w okolicach oczu, a uśmiech sięga uszu. Spike jest dobrym przyjacielem nie tylko Chestera, ale i moim. Zawsze się dogadujemy i możemy otwarcie porozmawiać. Miło, że mnie odwiedza, chociaż zapewne to sprawka Chestera, aby wiedzieć co u mnie.
- Mogłabym cię trochę wykorzystać, skoro już tu jesteś? - Zrobiłam słodkie oczka do Shinody. Popatrzył na mnie i przytaknął.
- Zdjąłbyś mi tamto pudełko? - Wskazałam na karton, który leżał na najwyższej półce w kuchni. - Dałabym sobie radę sama, ale ostatnio pojawił się u mnie lęk wysokości, a nie chcę, aby Ethan po niego sięgał.
- Jasne. Lubię być wykorzystywany przez ciebie. - Posłał mi flirciarski uśmiech, na który zareagowałam chichotem. Zachowuję się jak nastolatka - moja świadomość wywróciła oczami.
- Dziękuję. - Rzuciłam sarkastycznie. Swojemu snowi przygrzałam zupkę, aby go nakarmić.
- To pudełko jest ciężkie, co ty tam trzymasz?
- Nie pamiętam. Jak jeszcze mieszkałam w Anglii i miałam może sześć lat, to moja mama kazała mi coś do niego włożyć, ale nie pamiętam co. Powiedziała, że da mi go kiedy będę gotowa lub skończę siedemnaście lat, a jednak mi go nie dała. Dziś rano sobie o nim przypomniałam.
- Taki wehikuł czasu?
- Tak, chyba tak. - Posłałam wdzięczny uśmiech, kiedy w moje dłonie dotarło to czarne pudełko.
- Jack chodź zjemy zupkę. - Wsadziłam go w krzesełko i podałam łyżeczkę. Chłopiec powoli nabierał pomarańczową papkę i jadł.
- Paula, ja nie chcę się wtrącać w wasze życie, ale czy nie mogłabyś porozmawiać z Chesterem?
- Boję się tej konfrontacji. Nie czuję się wystarczająco silna, a nie mogę się stresować. To zalecenia od lekarza, których staram się przestrzegać.
- Zapewne też powinnaś odpoczywać więcej, a tego raczej nie robisz.
- To już inna kwestia. Mike, jak sobie to wyobrażasz? Spotkam się z nim, porozmawiamy - o czym? Zakończył nasz związek w ciągu kilku chwil. Przecież to nie ja zawsze nawalałam. Okej, nie byłam nigdy idealna, ale on też taki nie był. Wybaczałam bardzo dużo, a teraz nie umiem.
Dlaczego się okłamujesz? Kochasz go, a każda sekunda bez niego, zbliża cię wielkimi krokami do śmierci. Pragniesz, aby był przy tobie cały czas. Nie ważne, że się tyle razy na nim zawiodłaś. - Głosik mojego sumienia, był męczący. Wygarnął mi wszystko, o czym pragnęłam zapomnieć. Nienawidzę swojego sumienia.
- Nie jesteś do tego przekonana. Okej, nie musicie do siebie wracać, ale nie mogłabyś z nim tylko porozmawiać? Dać mu pięć minut na wyjaśnienia?
- Gdybym dała mu te pięć minut, wybaczyłabym mu wszystko. Jestem zbyt słaba w jego obecności. Jeśli by mu zależało, ale tak bardzo to starałby się do mnie dotrzeć. Nie przysyłałby ciebie na przeszpiegi. Mike, to sprawa miedzy mną a nim. Nie mieszajcie się, bo się jeszcze bardziej pokomplikuje.
- Okej. Nie wracajmy do tego, nigdy.
- Cieszę się, że mnie zrozumiałeś. Teraz ty opowiedz, co u Anny?
- Zapracowana. Ciągle na mnie cięta. Jednak nie zamieniłbym jej na żadną inną. Chcę się jej oświadczyć. - Czy mi się wydaje, czy Pan Shinoda się zarumienił?
- Koniecznie musisz to zrobić. Boże, Anna będzie taka szczęśliwa. - Upiłam łyk ziołowej herbaty. Na moim palcu nadal widniał pierścionek zaręczynowy od Chestera. Nie umiałam go kolejny raz zdjąć. Gdzieś w głębi serca wiedziałam, że kiedyś do niego wrócę. Może nie za chwilę, ale na pewno wrócę.
- Nie wiem, czy będzie ze mną szczęśliwa. Kocham ją, ale moja praca jej się niekoniecznie podoba. Ciągle wyjeżdżam, a ona zostaje sama. Boję się, że nie zapewnię jej wszystkiego, czego będzie potrzebować.
- Mike, jeśli nie byłaby z tobą szczęśliwa, to nie mieszkalibyście razem. Nie byłaby o ciebie zazdrosna i nie denerwowałaby się kiedy wyjeżdżasz w trasę, albo siedzisz długo w studio. Chester był ze mną wo tyle lepszej sytuacji, że wiem, jak długo tworzy się jedną piosenkę i jak bardzo to wyczerpuje energię. Zawsze, kiedy długo nie wracał, bałam się, że coś się stało. Jako, że uczyłam się psychologii, to wiem, że nerwami nic nie zdziałam, dlatego znajdowałam sobie jakieś zajęcia.
- Naprawdę myślisz, że ona czeka, aż się jej oświadczę?
- Tak, tak właśnie myślę. Koniecznie spróbuj. - Pokrzepiająco się do niego uśmiechnęłam.
Mike to dorosły facet, a czasami zachowuje się jak dziecko. Każdy facet to dziecko. To bardzo mądra sentencja. - Znów odezwało się sumienie. Ten cholerny głosik sprawia, że czuję iż mam problemy psychiczne.
Jeszcze się zdziwisz jaki potrafię być irytujący, skarbie. - Och, zamknij się na Boga. Mam dzieci do odchowania, muszę się nimi zaopiekować, a nie wąchać kwiatki od spodu.
- Mogłabyś z nią porozmawiać i podpytać tak trochę o mnie? - Moją wewnętrzną kłótnię przerwał głos Spika.
- Jasne. Koniecznie muszę z nią porozmawiać. Przeprowadzę taki mały wywiad na twój temat. - Dokończyliśmy swoje napoje i jeszcze chwilę porozmawialiśmy, a później Mike pojechał do domu.
Pobawiłam się w salonie z Jackiem i zastanawiałam się, co będzie dalej. On nie radzi sobie beze mnie, a ja bez niego. Moje serce mi ciągle podpowiada, że go kocham. To takie skomplikowane.
- Wróciłem! - Otwieranie drzwi, brzęk kluczy i głos Ethana oderwały mnie od myśli.
- Jesteśmy w salonie! - Odkrzyknęłam, podając Jackowi kolejny klocek do naszej dziwnej, aczkolwiek ciekawej budowli. - Jak w szkole?
- Lepiej nie mówić. Jest strasznie. Wszyscy plotkują na wasz temat i czytają te bzdury w gazetach. - Chłopak podał mi cztery gazety, gdzie na pierwszych stronach byłam ja z Chesterem.
- Jaki mają zapłon. Już minęło osiem dni od tych wydarzeń, a dopiero teraz jest o tym głośno. - Przejrzałam wzrokiem po tych bzdurach. Już miałam odkładać je na stolik, kiedy moją uwagę przykuł jeden artykuł. Na zdjęciu był Chester ze mną, a na zdjęciu obok Chez z Samanthą. Zaczęłam czytać?
"Naszą uwagę, przykuł kolejny nieudany związek Benningtona (26l.) - frontmana grupy Linkin Park. Czyży Chester powracał do dawnych znajomości oraz swojej wieloletniej znajomej Samanthcie (25l)? Co się stało z jego obecną narzeczoną?
Jak donoszą nasi reporterzy, Paulina Smith (19l.) wyprowadziła się z domu muzyka. Zabrała jego syna Jacka oraz nowo adoptowanego chłopca. Zamieszkała razem z nimi na obrzeżach Los Angeles. Większość od pierwszych chwil wiedziało, że ten związek nie ma racji bytu. Dziewczyna pochodząca z dobrej, angielskiej rodziny oraz całkowicie sprzeczny z jej poprzednim życiem, rockman, nie byli w stanie tego podtrzymać. Nieciekawa historia Benningtona, nie pozwala mu na spokojne życie u boku młodej kochanki.
Chcieliśmy porozmawiać z członkami zespołu, ale byli nieuchwytni. Postaramy się bardziej naświetlić sprawę.
A. J. Roice.''
- Dziennikarze zaczynają się wpieprzać. Jest coraz gorzej. - Spojrzałam na Ethana. Wiedział, że te plotki to dla mnie cios w plecy, ale nic nie mógł na to poradzić. To są po prostu brukowce, którzy nie mają swojego życia.
Postaram się załagodzić tę sprawę i porozmawiam z naczelnikiem tej gazety. Nie mam zamiaru być obsmarowywana w mediach!
- Mamo, nie przejmuj się. Za jakiś czas sprawa przycichnie, a oni wszystko sprostują. - Położył ciepłą dłoń na moim ramieniu. Byłam tym wszystkim przytłoczona.
- Postaram się. Jesteś głodny? Ugotowałam dziś spaghetti. - Pokręcił głową.
- Nie jestem głodny. Mamo odpocznij, a ja zajmę się Jackiem. Jesteś zmęczona.
- Za chwilę wrócę. - Wzięłam swój telefon i poszłam do studia. Zamknęłam drzwi, a później wybrałam numer mojej mamy. Ona już doskonale wiedziała o tych plotkach. Pocieszała mnie i postanowiła zająć się tą sprawą. Christopher zna redaktora tej plotkarskiej gazety i ma z nim porozmawiać, a mi nie każą się tym martwić. Posłucham ich rady i oleję to. Nie, nie umiem tego olać. Muszę porozmawiać z nim. Muszę zadzwonić do Chestera.
Wiedziałam, że ta rozmowa będzie jedną z trudniejszych rozmów w moim życiu, tym bardziej, że nie rozmawiałam z nim od mojej wyprowadzki.
- Halo? - Usłyszałam bardzo smutny głos. Nie umiałam się odezwać.
- Paula, to ty? Paula. - Znów milczałam. Wzięłam uspakajający oddech i wreszcie zdołałam wydusić słowa.
- Cześć, Chester. Ja dzwonię bo, chodzi o te gazety.
- Czytałaś? - Był zbulwersowany. Zawsze tak reagował, kiedy brukowce pisali bzdury. Nic się nie zmienił.
- Przejrzałam je tylko. Chcę tylko powiedzieć, że nie mam zamiaru się tym przejmować. Kiedyś przecież się znudzą.
- Paula, redaktorzy to hieny. Nie zostawią na tobie, ani jednej, suchej nitki.
- Przeżyję. Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę, nie wkurzaj się na Linkinów. Oni chcą tylko pomóc.
- Skąd wiesz?
- Nieważne. Nie mieszaj spraw prywatnych z zawodowymi.
- Postaram się. Mogę zabrać Jacka i Ethana na weekend? - Czułam jego błagalny głos. W wyobraźni widziałam jego minę, którą zawsze robił, kiedy czegoś ode mnie chciał.
- Nie mam zamiaru utrudniać ci spotkań z synem. Ethan wyjeżdża za dwa dni na obóz koszykarski. Wróci dopiero w przyszły piątek.
- Rozumiem. - Między nami zapanowała chwila ciszy. - Przyjadę po Jacka w piątek koło szóstej, może być?
- Tak. Cześć. - Rozłączyłam się i zaczęłam płakać. Nie hamowałam emocji, musiałam je z siebie wyrzucić.
To boli, nie umiem zapomnieć o tym co nas łączyło. Jednak nie jestem jeszcze w stanie wrócić. Ile razy można znosić upokorzenia z jego strony? Ciągle coś jest nie tak. Moje serce krwawi, jest całe w bliznach i ranach, które bardzo często pękają i znów bolą. Mam dosyć wszystkiego. Gdybym nie miała dzieci, to już dawno bym ze sobą skończyła. Jednak dla nich muszę być silna, muszę się postarać.
Otarłam łzy, wzięłam uspokajający oddech i poszłam do chłopców. Oni dokańczali budowlę z klocków.
- Mamo, co jest w tym pudełku?
- Nie wiem, Ethan. Jak chcecie to możemy go otworzyć, nawet i teraz. - Poszłam do kuchni po czarny karton i położyłam go na stoliku do kawy. Jack wdrapał się na moje kolana, a Ethan usiadł obok. Otworzyłam wieczko, a tam znalazłam lalkę. Lalka miała takie same oczy jak ja i podobne rysy twarzy. Ubrana była w niebieską sukienkę. Tę sukienkę kojarzyłam. Dostałam ją od babci i bardzo lubiłam w niej chodzić. Z tyłu była wiązana na kokardę, która zawsze się rozwiązywała. Włosy lalki były w odcieniu karmelu i złota, które zostały związane w warkocz.
- Ta lalka jest ładna. Trochę przypomina ciebie.
- Mi też się tak wydaje. - Wyjęłam ją z pudełka. Była ciężka i prawdopodobnie porcelanowa. Nigdy takiej nie widziałam.
- Tu jest jakiś list, albo znaczki. - Spojrzałam na zwój. Wzięłam go do ręki i odwiązałam tasiemkę. Zaczęłam przyglądać się japońskim znaczkom.
''Ta lalka jest tobą, a ty nią. Jesteście połączone.''- Odczytałam napis. Niżej już było napisane po angielsku.
''Każdy człowiek ma swoją historię i swoją lalkę. Ona została przywieziona z Japonii, a ma na imię Shinchō-sa - to znaczy Rozwaga. Ona ma ci przypominać, że jesteś indywidualnością. Twój dziadek kazał ją zrobić specjalnie dla ciebie. Jesteście podobne. Według japońskiej kultury, ta lalka już wybrała dla ciebie przyszłość. Musisz to poczuć.
Chciałam, abyś zawsze, kiedy będziesz przechodziła kryzys, oddała go lalce. Ona podobno uśmierza cierpienia.
Twoja Babcia."
Nie rozumiałam, o co w tym wszystkim chodzi. Jakaś przepowiednia i te słowa babci. Czyży dziadek wierzył w moc laleczkę? W sumie zawsze lubił zajmować się dziwnymi sprawami. Tak bardzo chciałabym zapytać się jej o tę lalkę, ale już nie ma na świecie mojej babci. Nie ma też dziadka, a moja mama nie wierzy w nadprzyrodzone moce. Kiedyś sama się wszystkiego dowiem.
- Cóż, myślę, że powinnam ją włożyć do pudełka i schować. Chyba jeszcze nie dorosłam do zdobycia mocy tej zabawki. - Powiedziałam do chłopców i włożyłam wszystko do pudełka. Włożyłam go do szafy.
Ethan poszedł odrobić lekcję, a Jack zasnął.
Miałam teraz chwilę dla siebie, aby się zastanowić nad swoim życiem i tą przepowiednią. ''Ta lalka jest tobą, a ty nią. Jesteście połączone.'' - japońska kultura zawiera bardzo dużo, dziwnych przepowiedni, ale ta to już jakiś nonsens. Jak może ta lalka pomóc mi w życiu? To przecież tylko lalka.
Chrzanić lalkę i ten napis.
Posprzątałam w salonie, kuchni oraz łazienkach. Oczyściłam swój umysł i nawet nie zauważyłam, kiedy zegar pokazał dziesiątą w nocy.
Wzięłam prysznic i kładąc się na łóżko, wróciły wspomnienia i myśli o Chesterze. Ja tak bardzo go kocham, ale nie umiem żyć razem z nim.
Łzy popłynęły. Nie hamowałam ich, bo nie było sensu.
Bardzo fajny rozdział! A co Jasona to może zrobisz tak, że zakocha się w Pauli? Bo swoją drogą jak pierwszy raz się spotkali, to myślałam, że tak będzie. :D Hmm... ciekawa sprawa z tą lalką. Jestem ciekawa jak się to dalej rozwinie. Zespół w rozsypce? Nie, niech sobie wszystko wyjaśnią! Bardzo lubię Ethana. Jak na jego wiek jest bardzo dojrzały. :) Czekam na moment oświadczyn. Mam nadzieję, że uda się Mike'owi oświadczyć, bez żadnych kłopotliwych akcji (chociaż, mam w głowie scenariusz wpadek jakie mogłyby mu się przydarzyć hihi :D).
OdpowiedzUsuńA Tobie życzę dużo zdrowia. :)
Skruszony Chester? Ciekawe na jak długo.
OdpowiedzUsuńMagiczna lalka? Uuu wyczuwam jakiś element paranormalny? Co kombinujesz?
Weny!
Wat? Czyżby nadprzyrodzone moce pojawiły się w Twoim opowiadaniu? Ciekawy pomysł, jestem bardzo ciekawa jaki wpływ ta laleczka będzie miała na życie Pauli. Cholera, denerwuje mnie Chester. Jak dla mnie, to nie wykazuje żadnej skruchy...Już wolałabym żeby wpadł w depresję i chciał się się powiesić, niż żeby był z Samanthą. Zdecydowanie w następnym rozdziale powinnaś bardziej namieszać XD Niech Chez wpadnie w depresję, powie Pauli, że jest seksocholikiem i nie wiem...to Twoje opowiadanie, zrobisz co zechcesz.
OdpowiedzUsuńEj! Właśnie zdałam sobię sprawę, że jest was dwie xD Znaczy wiedziałam to, ale wiesz... XD Nie gniewajcie się XD W sumie to mogłam napisać komentarz od początku ale...
Jestem debilem XD Ogólnie, to dzisiaj telefon wpadł mi do kibla XD Myślałam, że 3 tysiące pójdą się jebać, ale jakoś się naprawił XD
B L A C K ♡ M A G I C
Wracając do rozdziału...XD
Fajnie, że teraz będzie więcej Mike'a :D
Podoba mi się to, że pomaga Pauli :'D
A ten...jak on...a! Jason, tak? XD Coś myślę, że znajomość Jason'a i Pauli może przemienić się w Love XD
Ach bosze, ciekawe za ile Paula urodzi i jak zachowa się wtedy Chester.
Ogólnie, to współczuję Pauli...jest taka młoda, a już czwórka dzieci...Jezus, jak tak czytam mój komentarz, to zaczynam zdawać sobię sprawę z tego, ile razy powtórzyłam jej imię XD Bardzo chciałabym napisać długi komentarz, ale nie potrafię ;_____; i mam trzy procent baterii.
Życzę weny i powrotu do zdrowia XD
Niech ten idiota Chester ją kurde przeprasza i się o nią stara :CCC XD Idiotano.
OdpowiedzUsuńSwieetny rozdział.Czekam na następny. Zdrowiej i weny xD
Eh, mam takie same uczucia jak moje poprzedniczki. Nie mogę sie rozpisywać, bo lecę robić Hamburgery :p Żeby wszystko sie ułóżyło, Chester ma się postarać, Niech Ethan zrobi coś nie dozwolonego i nowy na ASS (Andrew Shinji Shinoda) :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNosz kurdę. Co ten Chester wyrabia ja się pytam??? Chociażby może dzieciakami się zajął na chwilę. Fajnie, że Mike pomaga Pauli. Ciekawe kiedy Jay się pojawi. No cóż tak to jest. Weny :3 :*
OdpowiedzUsuń