piątek, 1 sierpnia 2014

Oto, wejście SMOKA (gong) - wchodzę Ja... + Rozdział XXIV

Oto, wejście SMOKA (gong) - wchodzę Ja... 

W taki oto sposób, chcę do Was powrócić! Jednak się nie bójcie, nie mam zamiaru odbierać fachu Lilith, która naprawdę się wczuła w to co robi. Jestem Wam wdzięczna, ale jednocześnie przerażona. Ona wciągnęła się w to co robi i chyba, a raczej na pewno odkryła swoją pasję. Zmieniliście mi przyjaciółkę ;(. 
Na początku, witam Was serdecznie. Cóż, nie było mnie tutaj od 30 maja. Czyli już upłynęły dwa miesiące odkąd pojawił się ostatni mój wpis. 
Może przejdę do sprawy, dla której właśnie dziś to ja, a nie Lilith dodaje post. 
Otóż, kiedy przebywałam na wyspie Wolin równe 22 dni, przemyślałam dużo aspektów swojego życia. Stwierdziłam, że nie mogę kumulować negatywnej energii w sobie, bo nawet studia, które podjęłam, nie sprawiają, że oderwałam się od wszystkiego co było w przeszłości. Jeśli się postaram, to w tym roku rozpocznę studia w USA, a dokładniej w  University of California, Los Angeles. Kiedyś chciałam tu studiować z moją kuzynką, ale moje życie się skomplikowało. W tamtym tygodniu razem z Lilith tam byłyśmy i w sekretariacie dowiedziałam się bardzo dużo interesujących rzeczy. Musiałabym się przenieść z naszego uniwersytetu w Warszawie, co nie jest problemem dla mojej (chyba) nowej uczelni. Oczywiście na wstępie zdawałabym jakieś egzaminy, które nie powinny być dla mnie trudnością. 
Kiedyś Shinodowa, zapytała Lilith, po co pojechałam na tę wyspę. (Nie zrozum mnie źle, nie jestem zła, obrażona ani nic podobnego), moja przyjaciółka odpowiedziała bardzo, ale to bardzo ogólnikowo. Ma rację, jestem specjalistką od dobierania sobie złego towarzystwa, wpadania w problemy i wybierania najgorszych facetów pod słońcem (ale oni są tacy pociągający...ah). Więc, moim problemem były i w pewnym stopniu nadal są nałogi, a w szczególności jeden, przez którego wylądowałam na Wolin. Dlatego, postanowiłam powrócić do Was z jakimś nowym opowiadaniem. Mam już kilka pomysłów i są one realizowane w różny sposób. Jedno już prawie skończyłam i jest ono coś na wzór pamiętnika, ale z naszymi kochanym Linkinami!:) Pozostałe też zawierają jakieś fragmenty z nimi. 
Dokładnie jeszcze nie wiem, kiedy pojawią się pierwsze części. Jednak mam nadzieję, że już niedługo.

Na blogu pojawiają się nowi czytelnicy, co niezmiernie buduje fascynację Lil. Miło, że spodobała się wam nasza twórczość. Czasami na skrzynce meilowej odbieram wiadomości od Anonimowych czytelników, którzy domagają się szybszego dodawania postów. Myślę, że Lilith dodaje je jak najszybciej. Wena nie zawsze przychodzi na nasze zachowanie. Są wakacje, trzeba odpocząć, nabrać sił na szkołę, pracę i wgl. na jesienne dni:)
Już na zakończenie, chcę Was pozdrowić z Los Angeles, które przez rok naprawdę się zmieniło. Więcej wieżowców, korporacji, firm, blokowisk, slamsów, a coraz mniej zieleni w parkach. W tym mieście przeżyłam miłe, niecałe dwa lata. Jednak kiedyś to miasto wydawało się moim wymarzonym miejscem, a teraz w sumie nie czuję tu nic. Pozostały tylko wspomnienia, które zostawiły znaczący odcisk na moim życiu. Jednak studiowanie w tym mieście jest moim nowym, chwilowym celem w życiu.
Tak więc, gorąco Was pozdrawiam. Życzę w sumie wszystkiego, czego tylko pragniecie z głębi serca. Życzę Wam również miłego wieczoru. Hucznych imprez i wspaniałych chłopaków lub dziewczyn.
Kurczę, ta zmiana czasowa jest utrudnieniem. Ja mam środek dnia, a wy już późny wieczór.
Jeszcze raz pozdrawiam, życzę weny,
Pani Ciemności.

PS. Lilith wygrzewa się na leżaku i jest bardzo czerwona. Przypomina wielką malinę. Na szczęście ja zostałam biała. A niech się smaży, jak nie chciała słuchać. Buahahaha.
Lilith, Was każe pozdrowić, więc POZDRAWIAM! ;).

PSS. A i jeszcze jedno, Lilith się wyprodukowała z kolejnym rozdziałem Pamiętnego Koncertu, tak więc dodaję fragment. Pozostałe rozdziały będą dodawane od połowy sierpnia do końca października (tyle powiedziała Lil).

I jeszcze jedna moja prośba: NIE ZABIJAJCIE MI LILITH, MIMO, ŻE SOBIE NA TO ZASŁUŻYŁA. Wiem, że opisała swoją śmierć, przy której jej pomagałam:) Mamy podobne upodobania. 
Już nie zanudzam, bo wyjdziecie wcześniej zanim weszliście. 

JEST JESZCZE COŚ WAŻNEGO!
Jak podoba wam się Przystanek Woodstock?! Byłam tam już dwa razy i w przyszłym roku może się wybiorę. My od dziś zaczynamy tydzień z Hip-hopem. Na plaży w Santa Monica będą tłumy, a pogoda nam sprzyja:)

Rozdział XXIV; 
Obudziłam się z samego rana. Byłam w miarę wypoczęta, a jednak nie. Wczorajsze wydarzenia wróciły jak bumerang ze zdwojoną siłą. 
Wyszłam z łóżka. Za dwadzieścia minut muszę obudzić Ethana, do szkoły. Szybko się uwinęłam z poranną toaletą i poszłam na dół, aby zrobić mu śniadanie. 
Na dole zobaczyłam Cheza z Ethanem jak coś zawzięcie gotowali.
- Cześć wam. - Przywitałam się i wymusiłam uśmiech. 
- Cześć Paula. - Powiedział Chez. Wyglądał jakby nie przespał z pół nocy. 
- Mamuś, dziś sam pójdę do szkoły.
- Dobrze. - Podeszłam do ekspresu i zrobiłam sobie kawę. W sumie nie wiem dlaczego ją zrobiłam, skoro i tak jej nie wypiję. Czyżby przyzwyczajenie?
- Zrobiliśmy ci z tatą śniadanie. - Dostałam eleganckie śniadanie. Najbardziej podobała mi się babeczka, na której pisało "Uśmiechnij się". Łatwo napisać, ale ciężej wykonać.
Posłałam im kolejny wymuszony uśmiech.
- Dziękuję. - Resztę śniadania spędziliśmy w ciszy. Po dwudziestu minutach Ethan poszedł do szkoły, a ja zaczęłam sprzątać po śniadaniu.
- Ja to zrobię. - Przerwał ciszę Chez, a następnie wziął ode mnie talerze. Udałam się do salonu, w którym wróciły kolejne wspomnienia z ubiegłego dnia. Znów łzy napłynęły mi do oczu i nie było możliwości by je zahamować. 
- Paula, chcę z tobą porozmawiać. - Odwróciłam wzrok i chciałam opuścić salon, aby nie widział jak bardzo mnie boli. Chez postanowił mnie zatrzymać, a ja próbowałam się wyrwać. Uderzyłam pięściami w jego tors, a on nie zważając na zadawany mu ból, tulił mnie do siebie. 
Teraz łzy płynęły strumieniami. Nawet nie miałam sił się wyrywać.
- Już dobrze. Kochanie, kolejny raz cię przepraszam. Proszę, abyś mi wybaczyła. Ja nie mogę bez ciebie żyć, tak samo jak ty beze mnie. Nadal mnie kochasz i podświadomie chcesz, być tutaj ze mną.
- Skąd wiesz, czego chcę i skąd pewność, że nadal cię kocham? - Powiedziałam, kiedy się już uspokoiłam.
- Przeczytałem twój pamiętnik. 
- Przeczytałeś mój pamiętnik? - Zapytałam z niedowierzaniem i znów zaczęłam płakać. Nie kontrolowałam już swoich emocji. 
- Tak. Wiedz, że nie pozwolę ci odejść. Będę o ciebie walczył.
- Trzeba było zacząć robić to wcześniej. Ja już nie mam siły. Ciągle mnie ranisz i znów obiecujesz, że się poprawisz, a nadal tego nie zrobiłeś. Wyjadę z dziećmi jeszcze dziś po południu. Więcej mnie nie zobaczysz. Możesz odwiedzać dzieci kiedy tylko zechcesz. - Wyszłam z salonu i skierowałam się do swojej sypialni, aby zacząć się pakować. Miałam dobre pół godziny, zanim obudzi się Jack. 
- Nie możesz mnie zostawić. Jeśli nie będzie ciebie, to i mnie. - Odwrócił mnie w swoją stronę. Nie chciałam nawet na niego patrzeć. 
- Nie masz prawa mi rozkazywać i czegokolwiek zabraniać. - Krzyknęłam na niego wyrywając dłoń z jego uścisku. 
- Proszę, nie zostawiaj mnie. - Padł przede mną na kolana, tuląc się do mojego brzucha. 
- Masz racje, że cię kocham. Jednak jak długo można walczyć? Ciągle ratuję nasz związek. Niszczę wszystkie przeszkody, aby dać ci szczęście, a ty co? Znów prosisz o przebaczenie? Chester, ciągle robisz to samo. Jestem już odporna.
- Jeśli mnie naprawdę kochasz, to mi wybaczysz.
- Jeśli mnie naprawdę kochasz, to pozwolisz mi odejść. Wyczerpałeś ostatnią szansę, jaką ci podarowałam.
- Jeśli odejdziesz, ja sam sobie nie poradzę. Uzależniłem się od ciebie i żaden odwyk mi nie pomoże. Zawdzięczam ci tak dużo. Zmieniłaś mnie na lepszego człowieka, nie zważałaś na nic, tylko zawsze byłaś dla mnie wsparciem i zawsze mogłem na ciebie liczyć. Nawet, jeśli cię nie doceniałem, ty i tak przy mnie kroczyłaś. Dałaś mi tak dużo szczęścia, a teraz chcesz to wszystko zabrać? Proszę, byłem totalnym dupkiem, egoistą i kretynem, to tobie udało się mnie zmienić. Nie chcę cię stracić i będę walczył o ciebie.
Patrzyłam w jego smutne oczy i płakałam. Bardzo bolało mnie udawanie twardej kobiety, która chce odejść od swojego mężczyzny. Może i chciałam go zostawić, ale nie byłam na tyle silna. Nie mogłam zrezygnować, a powinnam. 
- Jeśli zostanę, to co wtedy? - Powiedziałam łamiącym się głosem. Usiadłam obok niego na podłodze i patrzyłam w jego oczy.
- Zmienię się. Będę się starał, abyś nigdy przeze mnie nie płakała.
- To jest tak cholernie trudne. Chcę zostać, ale się boję, że kolejny raz będę płakać. 
- Nie chcę ci obiecywać, że nie doprowadzę cię do łez. Wiesz, że mam trudny charakter i nieciekawą historię. Nie jestem pewien swoich decyzji, ale będę się starał. Zawsze i wszędzie będę się starał, abyś zawsze się uśmiechała. 
- Wiedz, że nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Nie wiem, na ile ci pozwolę. Jak na razie, będziemy zachowywać się jak przyjaciele. Więcej nie jestem w stanie teraz ci dać. - Szepnęłam, a później wtuliłam się w jego ramię. Chłonęłam go, jednocześnie płacząc z swojej bezsilności. 
- Już, spokojnie. Będę się starał, abyś znów mi zaufała i dała nam drugą szansę. Tylko nie płacz. 
- To wszystko tak dużo mnie kosztuje. Tyle nerwów i łez przenika przeze mnie, a mimo to nie potrafię cię znienawidzić i odejść. Jestem tą pieprzoną, niepoprawną romantyczką i ciągle cierpię przez własną głupotę. Muszę z tym wszystkim skończyć. - Szepnęłam. Chez delikatnie mnie do siebie przytulał i kołysał w ramionach. Potrzebowałam tego, nawet nie byłam w stanie się oprzeć jego czułemu dotykowi. 
Później spędziliśmy w miarę miłe popołudnie na rozmowach, aż do czasu, kiedy dostałam telefon ze szkoły Ethana i zostałam do niej wezwana.
- Chester, wezmę ze sobą Jacka, bo chciałabym mu kupić jakieś ubrania. 
- Dobrze. Mam zamiar siedzieć w domu.
- Okej, kocham cię. - Cmoknęłam go szybko w policzek. Ubrałam Jacka i siebie, a później ruszyłam do szkoły.
- Ciekawe co on wymyślił. Nauczycielka była bardzo zdenerwowana i tajemnicza. - Powiedziałam do chłopca, na co on się zaśmiał.
Po kilku minutach byłam pod gmachem budynku. Weszłam razem z synem i skierowałam się do pokoju dyrektora. W poczekalni siedział Ethan i jego kolega Simon. Mieli niewyraźne miny i siniaki.
- Coście znów wykombinowali? - Zapytałam, patrząc na nich krytycznie. 
- Drobne spięcie. Już sobie wyjaśniliśmy. - Powiedział Simon, patrząc na syna.
- On ma ci coś do powiedzenia. - Rzucił wściekle mój przybrany syn.
- Chciałem panią przeprosić. Nie powinienem źle mówić na pani temat. Nie wiedziałem, że pani jest zastępczą matką Ethana. Jeszcze raz przepraszam. 
- Dobrze. Mimo wszystko, chcę wiedzieć co powiedziałeś.
- Że jest pani suką, mimo wszystko kręcisz z jednym z Linkinów. 
- To z kim się spotykam, nie powinno być tematem do waszych rozmów. 
Na korytarz wyszła nauczycielka, z którą rozmawiałam przez telefon i zaprosiła nas do gabinetu. Rodzice Simona już byli w środku. 
- Chcę powiedzieć, że  nie będę akceptowała takiego zachowania. Razem z radą pedagogiczną postanowiliśmy zawiesić Simona i Ethana na czas nieokreślony. 
- Gdzie to miało miejsce?
- Na korytarzu szkolnym. Nie chcą powiedzieć o co się tak pokłócili. - Odpowiedziała pani profesor.
- Na korytarzu szkolnym? Czy nie powinno być jakiś dyżurów, które zapobiegły by takiemu rozwojowi akcji? 
- Tak, ale...
- Ale nikogo nie było na na dyżurze, prawda? - Spuściła oczy. - Ta wina nie leży tylko po stronie chłopców. Wy również zawiniliście. Jesteście jedną z lepszych szkół stanowych, a ja nie chcę was oczernić i sprawić problemów. Jednak zawieszenie jest za ostrym posunięciem w tej sprawie. Jeśli zostaną zawieszeni, to może się pani pożegnać z posadą. 
- To może uznamy, że tej sprawy nie było? - Zaproponowała. Popatrzyłam na rodziców Simona, którzy wdzięcznie na mnie spoglądali.
- Oczywiście. Miło się z panią rozmawia. Zabieram Ethana do domu. - Wstałam z krzesełka, a reszta razem ze mną. Wyszliśmy na korytarz.
- Bardzo pani dziękuję, za wstawienie się za moim synem. Nie chcę, aby miał jakiekolwiek problemy w tak młodym wieku. 
- Doskonale rozumiem, sama chcę, aby Ethan miał dobrą opinię. - Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, a później każdy rozszedł się do swoich obowiązków. 
- Nie jesteś na mnie zła? 
- Kochanie, stanąłeś w obronie mojego mienia, dlatego nie jestem zła. Wiesz, pojedziesz ze mną na zakupy. 
- Okej. Dziękuję. - Przytulił się do mnie i wziął ode mnie Jacka. 
- Mam bardzo szaloną myśl i chcę ją zrealizować. - Powiedziałam po chwili.
- Jaką? 
- Pojedziemy na lody czekoladowe z podwójną posypką i polewą. Tak strasznie mam na nie ochotę. 
- Mi pasuje! - Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do centrum handlowego. Na początku poszliśmy coś zjeść i na lody, a później zrobiliśmy zakupy. Świetnie bawiłam się z chłopcami.
Kiedy już miałam już parkować pod mieszkaniem, zobaczyłam jak drzwi się otwierają, a w nich stoi Chez z jakąś kobietą i się namiętnie całują. Z piskiem opon odjechałam.
Kolejny raz mnie zdradził. 
- Mamo, wszystko będzie dobrze. Ułożysz sobie życie. - Uspokajał mnie Ethan. Uśmiechnęłam się do niego. Byłam silna i nie uroniłam ani jednej łzy. Mój telefon zaczął dzwonić, a ja  nie miałam zamiaru z nikim rozmawiać. 
- Pojedziemy do mojej mamy. Jutro nas spakuję i może gdzieś wyjedziemy na tydzień albo dwa. - Nikt się nie odezwał. Jack spał, a Ethan zaciskał dłonie w pięści. Był bardzo zdenerwowany. 
Po kilku minutach zaparkowałam przed domem mojej mamy. 
Zadzwoniliśmy do drzwi, a ona nam otworzyła.
- Witajcie, co za miła niespodzianka. - Powitała nas entuzjastycznie, ale później spoważniała, kiedy zobaczyła moją minę. - Wejdźcie.
- Mamo, możemy dziś u ciebie przenocować? 
- Oczywiście. - Weszliśmy do środka. Zaniosłam Jacka do mojej dawnej sypialni. nadal słodko spał, więc nie chciałam go budzić.
- Ethan, rozgość się. Odrób lekcje, a później odpocznij trochę. 
- Oczywiście. Mamo, jest mi przykro. - Mocno się do mnie przytulił. Mimowolnie łzy popłynęły po moim policzku. 
- Damy sobie radę, bo jak nie my, to kto? - Ucałowałam go w czoło i wyszłam z pokoju.
Zeszłam do mamy, aby się jej pożalić. Chciałam znów poczuć się tą małą dziewczynką i mieć takie prowizoryczne problemy, a nie poważne problemy w związku. 
- Teraz mi opowiedz, co się stało. - Naszykowała mi gorącą czekoladę, która zawsze mi pomagała się uspokoić.
- Chez mnie zdradził, kolejny raz to zrobił. - Rozpłakałam się już na dobre. Przytuliłam się do niej i wszystko jej opowiedziałam od samego początku. Ona uważnie mnie słuchała. Widziałam jak cierpi razem ze mną.
- Dlaczego on mi to zrobił? A ja naiwna jeszcze dziś mu wszystko wybaczyłam. - Znów popłynęły łzy. Byłam tym wszystkim zmęczona i bardzo znudzona. 
- Kochanie, to skończony dupek, jeśli wybrał inną zamiast ciebie.
- Ale ja nadal go kocham. Doskonale wiem, że jeśli mnie przeprosi, ja mu wybaczę kolejny raz. Nie chcę tego, ale to jest silniejsze ode mnie. Co ja mam teraz zrobić? 
- Nie możesz być tak krzywdzona. On jest twoim drugim facetem i wiem, jak bardzo go kochasz, ale nie pozwól się krzywdzić. 
- Nie umiem być stanowcza. Jest mi z tym cholernie ciężko. Zawiodłam Ethana, Jacka i bliźniaki. Zniszczę im rodzinę, kiedy odejdę.
- Nie, mamo. Jeśli ty będziesz cierpieć, nam też będzie ciężko. Jesteś wspaniałą matką oraz zawsze byłaś idealną kobietą dla każdego faceta. - Ethan podszedł do mnie i usiadł obok.
- Tak bardzo chciałam ci zapewnić dobrą rodzinę, ale znów mi nie wyszło. 
- Nie mogłem trafić do lepszej opiekunki, niż ty. - Przytulił mnie.

9 komentarzy:

  1. Wiesz co?
    Jak ja nienawidzę Chester'a w tej historii. Skończony dupek. Myślałam, że moja miłość do niego jest nieskończona, zarówno w fanfiction, jak i w prawdziwym życiu. Ale ta historia pokazuje mi na każdym kroku, że nikt nie jest idealny i ktoś, kto może być dobry dla fanów, może krzywdzić swoją rodzinę.
    Ten rozdział był smutny. Cholernie smutny. Najpierw ten niewyżyty seksocholik przeprasza, błaga na kolanach Paulę, by mu wybaczyła i nigdy jej nie zdradzi, a parę godzin później całuje jakąś sukę. ;_;
    Pewnie the end będzie taki, że Chester się powiesi, Paula się powiesi, a ich dzieci umrą z głodu xDDD
    Kill me :')
    Boję się wydarzeń, które będą w następnym rozdziale. A Paula ma być twarda i wyrzucić tego kutasiarza na zbity pysk.
    Pozdrawiam z Londynu.
    :')
    :')
    :')
    :')
    Pora na taki żart.
    Miasto, które żegna ryż? Paryż! Hyhyhy
    XDDDDD Zaburzam swoją osobą ekosystem. Jestem wybrykiem natury i drugim Karolem Strasburgem.
    :'D
    :'D
    :'D
    Żułwig, piontka, kisski, loffki. Hyhyhyhy.
    Kill me #2
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chester to idiota skończony xDDD No co za zj*b xDDD
    No nie :C wez mi ich pogódź no co za idiota no wybaczyła mu a on se nową bierze no co za xDD
    Nieważne xD
    Weny! xd

    OdpowiedzUsuń
  3. EJ no kurrrrwde .____. To nie może być prawda -.-
    Biedna Paula....
    Co ten Chaz......... ,......, smutno myslalam ze bdz happy
    Pogódź ich nooo....
    Kurde no nie robimy z Chaza takiego chu.....a no.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uh. Wkurzyłam się. Foch. Nie odzywam się do Ciebie!
    No kurwa, jak można być takim idiotą. Co on ma rozdwojenie jaźni, czy jest seksoholikiem. Bo to już przegięcie co on wyprawia. Zaczyna mnie to szczerze mówiąc irytować. Wiecznie odchodząca/wracająca Paula. Ciągle obiecujący/łamiący obietnice Chaz. I tak w kółko. Nie powinnaś tak cały czas robić. Albo niech się rozejdą, albo nie. Bo już zaczyna mnie to drażnić. Nie traktuj tego jako hejtu, tylko no kurde to takie... eh.
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest przesada!
    Niech Paula w końcu zrobi coś z tym Chesterem, bo dłużej już tak być nie może.
    Jestem wkurzona. Co ten Chaz sobie myśli??
    Mam nadzieję, że sobie wszystko wyjaśnią.
    A tak w ogóle dziewczyny zazdroszczę wam bardzo tego wyjazdu.
    Oczywiście trzymam kciuki, aby udało Ci się z tymi studiami w USA Panno Ciemności.:D
    Moim marzeniem jest mieszkać tam i studiować, więc jestem baardzo ciekawa czy Ci się uda.:)
    Wenyy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy nastepny rozdzial??? Wciagnelo mnie i nagle koniec :3

    OdpowiedzUsuń
  7. A więc tak... Jestem pod szokiem, że Chester tak ładnie mówił, a potem... no. I moim zdaniem troszkę nudne jest to, że on jest za wszystko winny. Że tylko on coś robi źle. A przecież jest tylko człowiekiem i popełnia błędy, jak każdy. Niech Paula też coś spieprzy.
    Co jeszcze? Niech Ci Panno Ciemności się uda z studiami :) I chyba tyle. U mnie na Numb pojawi się za niedługo One Shot. Taki... inny. I to bardzo. Pozdrowienia i weeny! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie skończyłąm czytać opowiadanie, więc piszę "na gorąco". Na początku chciałabym Wam pogratulować, bo obydwie świetnie piszecie. Opowiadanie jest genialne! Bardzo mi się podoba, że Chester nie jest tutaj ideałem, ale to co on odwala to już poniżej mojej krytyki. Jak można twierdzić, że się kogoś kocha i przepraszać za całe zło, które się komuś wyrządziło, a potem znowu to robić? No to jest niepojęte. Żal mi Pauli. Nie dość, że wybaczała mu dużo razy, tracąc dużo przez niego łez to jeszcze wciąż jest raniona. Cieszę się, że ma wsparcie w swojej rodzinie i dzieciach. To bardzo ważne w takim momencie. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości spotka ją coś dobrego i nie konieczne wiążącego się z pogodzeniem z Chesterem. :)
    Masz u mnie wielki plus za postać Mike'a. Jest to taki rozsądny, wyrozumiały i potrafiący komuś wygarnąć facet. Myślę że, gdyby nie jego pomoc, pan Bennington już dawano by zawalił całą sprawę. Dlatego jest moim ulubionym bohaterem w opowiadaniu (zapomnijmy fakt, że uwielbiam Shinodę w życiu realnym hahaha :D).
    Uwielbiam scenę kiedy Chester i Mike stali pod jemiołą. Śmiałam się z tego chyba z pół godziny i wciąż mam uśmiech na twarzy jak o tym pomyślę. xD
    Czekam na następny rozdział i życzę dużo weny i szczęścia w życiu prywatnym.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojjj ojjjojjj Chester bardzo nieładnie się zachował wobec Pauli najpierw ją przepraszał a na koniec całował inną kobietę bardzo smutny rozdział ale jak to w życiu bywa raz wzloty raz upadki mimo wszystko świetny rozdział blog i opowiadanie

    OdpowiedzUsuń