niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział VII

Zajechałam pod posesję Charlesa. Byłam zmęczona, bo spałam raptem trzy godziny. Odeśpię sobie jeśli nie teraz, to za dwadzieścia cztery godziny. Mniejsza z moim spaniem. Wreszcie go zobaczę. Ta noc była ciężka, mimo, że rozmawialiśmy do szóstej nad ranem, to brakowało mi go, nawet bardzo mi go brakowało. 
Zadzwoniłam do drzwi i ledwo przytomna oczekiwałam na otwarcie drzwi. 
- Hej. - Powiedział zadowolony. 
- Cholera, ty nie wyglądasz jakbyś nie przespał całej nocy. Ja jestem kompletnym zombie. 
- Często zarywam noce, wejdź. - Uczyniłam to, o co mnie poprosił. Weszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. 
- Kochana, coś ty robiła w nocy? - Powiedział z perfidnym uśmiechem.
- Rozmawiałam z chłopakiem. Jak on mnie namęczył. - Powiedziałam, opierając się o niego. Charles przygarnął mnie do siebie i posadził sobie na kolanach. Wtuliłam się w jego pierś. 
- Jak mi wygodnie. - Zamruczałam jak kotka. 
- Mnie też. - Powiedział całując mnie w czoło. Uniosłam delikatnie głowę i to ja zaczęłam go całować. Stałam się tak bardzo ożywiona i cholernie podniecona. Boże, co on ze mną robi. Zawsze grzeczna dziewczynka, stała się istną diablicą. Jego dłonie błądziły po moim ciele, przyciągając mnie bliżej i bliżej. Jego pocałunek był namiętny i taki delikatny. Podobało mi się to. Czułam się tak wyjątkowo. 
Oderwaliśmy się od siebie, kiedy brakło nam tchu.
- Wspaniałe pobudzenie. - Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Dla mnie to sama przyjemność. 
- Ja nadal czekam na to, co powiedziałeś mi dzisiejszej nocy. 
- Nie mam zamiaru cię przelecieć. Najważniejsze byłyby twoje odczucie i pragnienia, chciałbym cię zaspokoić i podgrzać do maksimum.
- Jaki z ciebie romantyk. - Znów go pocałowałam. 
- Che... - Usłyszałam jakiś głos i momentalnie oderwałam się od Charlesa. Minęłam tę osobę i wyszłam z domu. 
Gdyby nie ten ktoś, przespałabym się z nim. Jaka ze mnie kretynka. Nie dam mu tej satysfakcji i nie skończy się to w łóżku. Od dziś muszę ograniczyć z nim kontakt fizyczny. Mimo, że się w nim zakochałam, wiem o granicy jaka między nami istnieje. Nasz wiek jest tą pieprzoną granicą, której może i nie uznaję, ale jest. On ma zapewne inne podejście do przyszłości. Nie mogę, po prostu nie mogę.

Oczami Charlesa;
- Ty idioto, nic do ciebie nie dotarło z naszej wczorajszej rozmowy. Jak mogłeś coś takiego zrobić?! Rozumiem przyjaźń z małolatą, ale nie to, co tu zobaczyłem. Ona będzie kolejną? Dlaczego nie możesz być z kimś ze swojego wieku? Kurwa, Sami jest wolna, a ty idziesz do niej? 
- Mike... - Próbowałem mu przerwać, ale był jak w transie, nic do niego nie docierało.
- Jeśli kiedyś zobaczę, że płacze przez ciebie, to osobiście skopie ci dupę. Ona jest młoda, może wszystko, a tobie akurat jej się zachciało? Wyglądasz na jej ojca, a nie na faceta, z którym mogłaby być.
- Nigdy nie mów o jej ojcu. Nie waż się nawet wspominać tego słowa przy niej. Ona nigdy nie miała ojca i nie będzie miała. Potrzebuje kogoś starszego od siebie, aby się nią zaopiekował.
- Akurat ty musisz być tym dobroczyńcą? Zmarnujesz jej życie. Na ile ci nocy starczy, jedną? Dwie? A może już ją zwodzisz?
- Nie przespałem się z nią! Nie zależy mi tylko na szybkim numerku i do widzenia. Chcę czegoś więcej, ale ty nie możesz tego uszanować.
- Nie mogę zrozumieć, że ją mamisz. Nigdy nie byłeś typem faceta, który zapewni szczęście kobiecie. Traktowałeś je zawsze jak zabawki. 
Mike krzyczał, ja też to robiłem. On nic nie rozumie. 
- Cholera, Mike. Byłem taki, ale teraz się zmieniłem, bo właśnie ją poznałem. Od tygodnia nie patrzyłem na żadną laskę. Całe myśli zajmuje tylko ona. 
- Udajesz. Chester, ja cię znam. Nigdy się nie zmienisz. Nikt cię nie zmieni.
- Paula mnie zmieniła. Gdybym jej wtedy nie poznał, nie rozmawialibyśmy teraz. Skończyłbym ze sobą.
- Co ty pieprzysz?! Jak mógłbyś coś takiego zrobić? Pomyślałeś o nas?
- Tak. Przy was nic mnie nie trzyma, a przy niej wszystko. 
- Każdy twój związek kończył się po maksymalnie tygodniu. Albo laska liczyła na twoją kasę i sławę, albo tobie znudziła się w łóżku. 
- Paula nigdy mi się nie znudzi. Nie liczę tylko na seks, zrozum to!
- Nie. Zrozum, że ona nie jest dla ciebie. 
- Nie wpieprzaj się w nasze sprawy! Ja wspierałem każdy twój związek. Nigdy nic złego nie powiedziałem o jakiejkolwiek twojej dziewczynie. Zawsze w ciebie wierzyłem, a ty? - Nie hamowałem się, chciałem mu wszystko wykrzyczeć, ale weszła Paula, która stanęła między nami.
- Dosyć! - Jej dźwięczny głos zabrzmiał w naszych uszach.
- Nie chcę stawać między przyjaciółmi, nie takimi jak wy. Charles zawsze dobrze o tobie mówił, zawsze cię chwali. Jesteście jednością, a jeśli ja mam was poróżnić to wolę odejść. - Z jej oczu popłynęły łzy. Widziałem jej ból, który czułem w swoim sercu. Spike też to poczuł, jego twarz złagodniała.
- Przepraszam, że narobiłam takiego zamieszania. - Odwróciła się i już chciała wyjść, ale ja nie mogłem jej pozwolić. Złapałem jej dłoń i mocno ją do siebie przyciągnąłem, czule obejmując.
- Przepraszam. To nie tak. - Chciałem jej to wytłumaczyć, ale zabrakło mi słów. Jestem skończonym kretynem. 
- Charles, nie widzisz, że jestem przeszkodą w twoim życiu? Kłócisz się z najlepszym kumplem prze mnie. - Spojrzałem w jej zapłakane oczy i zobaczyłem ten pieprzony żal i poczucie winy.
- To nie jest twoja wina. - Odezwał się Spike. - To ja nie potrafię zaakceptować wyboru Charlesa. Przepraszam was. Nie powinienem był się wtrącać. Jednak jeśli on cię skrzywdzi, to nie daruje mu. 
- Ja też cię przepraszam. - Powiedziałem, co wcale nie sprawiło, że poczułem się lepiej. Nadal widziałem zapłakaną dziewczynkę, która za wszystko się obwiniała. 
- Między nami dobrze? - Zapytał, a ja przytaknąłem. Powiedział, że zadzwoni, a później się ulotnił.
- Paula, przepraszam. To co mówił Mike jest prawdą, nigdy nie umiałem żyć w związkach. Wszystko się psuło po kilku tygodniach, ale czuję, że z tobą jest inaczej. Czuję, że jesteś kimś dla mnie tak bardzo ważnym. 
- Charles, ty też jesteś kimś bardzo ważnym dla mnie, ale to jeszcze za wcześnie. Najlepiej dla nas będzie, jeśli będziemy spotykać się jako przyjaciele i ograniczymy pieszczoty. Ty znów będziesz mógł dojść do porozumienia z chłopakami, a ja wszystko przemyślę. 
- Jeśli tego chcesz, dobrze. Tylko nie odtrącaj mnie. Mów mi o wszystkim, bo chcę cię poznawać. Chcę wiedzieć co czujesz i myślisz. 
- Dobrze, tego samego oczekuję od ciebie. - Powiedziała pewnie i wtuliła się we mnie. Dziś chciałem jej wszystko powiedzieć, ale tego nie zrobię. Dopiero ją odzyskałem, nie chcę znów stracić. Mike miał rację, powinienem powiedzieć od razu. 
- Wiesz, obiecałem ci miły dzień, a jak na razie tylko przeze mnie płaczesz. Dlatego powiedz co byś chciała robić? 
- Obejrzeć jakiś film, najlepiej straszny. - Powiedziała z takim cudownym uśmiechem.
- Hmm, może być ciekawie. - Usiedliśmy na kanapie, szybko znalazłem jakiś straszny film i zrobiłem popcorn. Delikatnie objąłem ją ramieniem, aby było nam wygodniej i zaczęliśmy oglądanie. 
Ona się niczego nie boi, nawet krwawych scen, na których każda dziewczyna by krzyczała. Bennington - ona nie jest jak inne. Jest wyjątkowa i tego się trzymaj. Jeśli to spieprzysz, Mike cię zabije, a ona znienawidzi. Już nie wiem co jest gorsze, to że jak się dowie kim jestem to odejdzie ode mnie, czy to, że ją okłamuję. 
Powiedziała przecież, że najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa, ale ja nie chcę, aby lubiła mnie za to kim jestem. Chcę, aby pokochała mnie za to jaki jestem i co mogę jej dać. 


____
Hej, rozdział dodałam w wcześniejszym terminie. 
Nauka mnie wykańcza, a to był jedyny sposób na szybkie odreagowanie.
Przepraszam, że tak krótko, ale zaczyna brakować mi pomysłów.
Pozdrawiam, Pani Ciemności.

2 komentarze:

  1. Trochę smutny rozdział ale i też jest w nim sporo refleksji Lubię to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  2. Mhm Mike i ten jego tekst '' Sami jest wolna a Ty idziesz do niej'' a to przecież z Sami Samanthą czy zresztą zwał jak zwał wiadomo o kogo chodzi Czester zdradzał Paulę w dalszych rozdziałach tego opowiadania nie lubię Samanthy wręcz nie znoszę

    OdpowiedzUsuń