wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział V

Oczami Charlesa;
Obudziłem się, a ona nadal we mnie wtulona spała. Spałem z nią. Boże Bennington, co ty do cholery robisz. Ona jest taka młoda, a ty ją omamiasz. Oszukujesz ją, a ona tak ci ufa. Nie wyjdzie z tego nic dobrego. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Kogo o tej porze niesie.  Delikatnie wyswobodziłem się z jej objęć  i pocałowałem w czoło. Pospiesznie wstałem, bo ktoś nie miał zamiaru ustąpić. 
- Już. - Powiedziałem, przekręcając klucz w drzwiach.
- Stary, już wstałeś? - Mike jest opóźniony rozwojowo - zanotować w kalendarzu.
- Skoro myślałeś, że śpię, to po cholerę się dobijasz?
- Zobaczyłem jakiś samochód na podjeździe i dlatego. Paula do ciebie przyjechała? 
- A kto powiedział, że ona w ogóle pojechała?
- Przespałeś się z nią? 
- Tak. - Postanowiłem go poddenerwować.
- Czyś ty zdurniał do reszty!? Ona jest taka młoda, a ty sobie z nią pogrywasz. Na ile nocy z tobą zostanie? Przelecisz ją i zostawisz?!
- Chwila. Spałem z nią w jednym łóżku, ale do niczego nie doszło. Mów ciszej, bo ona jeszcze śpi. - Zganiłem chłopaka.
- Okej. Zrób jekieś śniadanie, bo raczej nie zamówisz chińszczyzny. 
- Oczywiście. Dziś wpadnę do studia po południu. 
- Spoko. - Pożegnaliśmy się. On wyszedł, a ja poszedłem się ogarnąć do łazienki. 

Ja;
Obudziłam się bardzo wyspana, ale nistety sama. Wstałam z łóżka i udałam się do kuchni. Potrzebowałam kawy, czarnej i mocnej kawy. 
Słyszałam szum wody, więc postanowiłam zrobić nam śniadanie. 
- Co my tu mamy? - Zapytałam otwierając lodówkę. Muszę powiedzieć, że była zaopatrzona, a on przecież nie gotuje. Postanowiłam, że zrobię mu jajecznicę z grzankami i bekonem. Cóż on jest mięsożerny, więc mam nadzieję, że mu zasmakuje. Dla siebie postanowiłam zrobić tylko kawę, bo jakoś nie jestem głodna. Zabrłam się za gotowanie, cichutko podśpiewując.
Kiedy już grznki i odpowiednio uprażyłam bekon, poczułam ręce na biodrach. Mimowolnie podskoczyłam. 
- To tylko ja. - Powiedział Charles, przytulając się do mnie. 
- Przepraszam, że trochę pomyszkowałam w kuchni, ale chciałam zrobić ci śniadanie. Problem w tym, że kompletnie nie wiem co jadasz i postawiłam na tradycyjne danie. 
- Możesz mi codziennie robić śniadania, obiady i kolacje. Ty tak dobrze gotujesz. - Z przytulonym Charlesem do moich pleców, zaczęłam smażyć jajka. 
- Dziękuję za miłą noc. Muszę ci przyznać rację, masz bardzo wygodne łóżko. - Powiedziałam z uśmiechem. Charles, cmoknął mnie w kark, a później w policzek. 
- Mi również było bardzo wygodnie. Zajmowałaś tak mało miejsca, że czułem iż śpie sam. Musiałam się co jakiś czas budzić, aby zobaczyć czy jeszcze jesteś. 
- To dobrze, czy źle, że zajmuję mało miejsca? 
- Są plusy, ale i minusy. Plusem jest to, że oboje się wyspaliśmy, a minusem, że nie czułem cię. 
- Z tego co pamiętam, zasnęłam przytulona do twojej klaty. Znając mnie spałam w jedej pozycji, więc zapewne kiedy wstawałeś też leżałam wtulona w ciebie.
- Wyglądałaś jak mała dziewczynka. Bardzo mała dziewczynka.
- Masz coś do mojego wzrostu? - Wyłączyłam jajecznicę i przełożyłam ją na tależ tuż obok grzanek i bekonu. 
- Nie, nie mam nic do tych twoich stu sześćdziesięciu centymetrów.
- Jesteś złośliwy. Ja tu robię śniadanie dla ciebie, a ty zamiast być kulturalnym śmiejesz się z mojego wzrostu. - Podałam mu jego śniadanie, a sama wzięłam kubki z kawą. 
- Przepraszma. 
- Okej. Nie było tematu, ale jeśli jeszcze raz... - Pocałował mnie w usta, abym nie dokończyła. Był to krótki pocałunek, ale bardzo przyjemny. Kąciki moich ust od razu podniosły się do góry.
- Już nie będę. Nie jesz? 
- Nie jestem głodna. Zresztą muszę się ogarnąć i pojechać do domu, aby wziąć konsolete i gitarę, przebrać się i pojechać do sierocińca.
- Myślałem, że zostaniesz ze mną cały dzień. - Powiedział smutny.
- Chciałabym, ale mam swoje obowiazki, ty zapewne też je masz. Pzezemnie zaniedbujesz swoich kumpli, a ja nie chcę abyś wybierał między mną, a nimi. - Wytłumaczyłam, popijając gorzką kawę. 
- Boże, dziękuję ci, że zesłałeś mi taką wspaniałą kobietę, jaką jest Paula. Żadna, moja była nie powiedziała takiego czegoś. Zawsze teksty; Oni są ważniejsi odemnie?; Do czeego ci jestem potrzebna, skoro cały czas spędzasz z chłopakami?! - Udawał damskie głosy, na co zachciało mi się śmiać.
- Nie jesteśmy jeszcze ze sobą. - Zauważyłam. 
- Dobrze powiedziane, jeszcze. 
- Okej. Ja idę się szybko ogarnąć, a później zmykam. - Wstałam od stołu i skierowałam się do kuchni. Zostawiłam tam swój kubek po kawie, a naczynia włożyłam do zmywarki. Będąc nachylona, poczułam jak ktoś wchodzi do kuchni i opiera się o blat tuż obok mnie. 
- Spotkamy się dziś? 
- Raczej nie dam rady. Mam sporo spraw do załatwienia. Co myślisz o jutrzejszym dniu? 
- Dla ciebie zawsze snajdę czas. - Powiedział z uśmiechem.
- Miło. To jesteśmy umówieni na jutro. 
- Obiecaj, że cały dzień i noc spędzisz ze mną. - Mówił poważnym tonem.
- Obiecuję spędzić z tobą całe dwadzieścia cztery godziny. - Popatrzyłam mu w oczy, które tak cholernie mnie przyciągały. Kiedy w nie patrzyłam, czułam, ze wpadam w pułapkę i nie mogę się z niej uwolnić.
On zrobił pierwszy krok i zbliżył swoje usta do moich. Był suptelny, delikatny i taki uroczy. Nie robił tego nachalnie, ale tak abym poczuła się wyjątkowo. Takiego to tylko kochać. Zawsze i wszędzie kochać. 
Musnęliśmy się ustami, a kiedy nie zobaczył sprzeciwu, pogłębił pocałunek. Podniusł mnie za biodra i posadził na blacie, aby było nam wygodniej. Swoje dłonie oparłam na jego klatce piersiowej i rozkoszowałam się pzyjemnością. Po kilku minutach, zabrakło nam tchu, dlatego oderwaliśmy się od siebie. 
- Teraz, obietnica jest już w szczególności ważna i nie do zerwania. - Powiedział, na co się tylko uśmiechnęłam.
- Nie miałam zamiaru jej zrywać. - Zeskoczyłam z blatu i ruszyłam na górę. Szybko się ubrałam, ułożyłam włosy i powkręcałam kolczyki. Popatrzyłam na siebie i dostrzegłam dziewczynę, która się zakochała. Nie powiem mu o tym, jeszcze tego nie zrobię, bo boje się odrzucenia. 
Wróciłam na dół i uśmiechnęłam się na pożegnanie. Odwzajemnił ten gest, a ja wyszłam i wsiadłam do samochodu. Teraz tylko pojechać do domu, zabrać konsolete i pojechać do pracy. Wieczorem udam się do jakiegoś baru na drinka. Muszę sobie wypić, aby lepiej mi się myślało.
Nawet nie wiem, kiedy pokonałam drogę do domu. Jeśli spotkam tam "ojca i siostrę" to będę udawała, że ich nie znam. Nie powiem do niego Ojcze. 
Weszłam do środka.
- Mamo! Przyszłam po część rzeczy! - Krzyknęłam wchodząc do kuchni, gdzie wszyscy siedzieli.
- Dzień dobry. - Uprzejmie się przywitałam i zaczęłam rozmawiać z mamą.
- Mamuś, wiem już na sto procent, że się w nim zakochałam. On też coś do mnie musi czuć, ale nie o tym. Ja tylko po konsoletę i gitarę, muszę jechać do pracy. 
- Córko, jak ja się stęskniłem. - Powiedział On. Popatrzyłam z pogardą i zapytałam;
- My się znamy? Nie sądzę. - Powiedziałam, a on się zdenerwował. 
- Jak ty się do mnie zwracasz? Jestem twoim ojcem!
- Nie proszę pana. Mój ojciec umarł trzy lata temu. Musiało coś się panu pomylić. 
- Gówniaro, jak śmiesz tak mówić!
- To ty ze mnie zrezynowałeś. Powiedziałeś, że nigdy mnie nie chciałeś i żyję tylko dlatego, że mama nie chciała mnie usunąć. Przez całe życie robiłeś wszystko, abym źle się czuła w domu. Nigdy nie pochwaliłeś mnie za osiągnięcia, tylko mną gardziłeś. Nie powiedziałeś do mnie, że mnie kochasz. Traktowałeś mnie gorzej niż zwierzę. Gdzie byłeś przez te lata? Teraz zachciało ci się udawać troskliwego ojca? Wybacz, ja go nie mam. W dzień, kiedy skończyłam szesnaście lat, w dowodzie napisałam sobie, że ojciec jest nieznany. Nigdy nie miałam, nie mam i nie będę miała ojca. 
Wyrzuciłam wszystko, co leżało mi na sercu. Poszłam na górę. Szybko odkluczyłam drzwi, aby zabrać to, po co przyszłam i ubrać jakieś nowe ubrania. Po skończonych czynnościach zeszłam na dół. 
- Mamuś, zadzwonię później. Muszę z tobą poważnie porozmawiać. - Przytuliłam się do niej i po pożegnaniu wyszłam z domu. 


____
Witam, dziś tak jakoś krótko i powiem, że nie jestem zadowolona. Mam straszny nawał pracy, co skutkuje gorszymi tekstami. 
Mam nadzieję, że kolejny rozdział umieszczę w święta, kiedy znajdę trochę odskoczni od szkoły i problemów. 
Pani Ciemności.

1 komentarz:

  1. Stary , już wstałeś ? Mike jest opóźniony rozwojowo - zanotować w kalendarzu śmieję się z tego fragmentu za każdym razem kiedy czytam ten rozdział :)

    OdpowiedzUsuń