sobota, 4 października 2014

Rozdział XXXIX

Dziś mija dwa tygodnie odkąd Chester znów pojechał na jakąś ważną trasę koncertową. To wypadło im tak nagle. Manager zadzwonił dzień po ich przyjeździe z dwumiesięcznego wyjazdu, że wieczorem mają być gotowi, bo jadą do Vegas. Z tego co wiem, to mięli jeszcze zacząć kręcić teledysk, a terminy zaczęły ich gonić. Jeśli musi jechać, to rozumiem. Przecież to jego praca, a ja się na nią zgodziłam.
Te dwa tygodnie były najbardziej pracowitymi tygodniami w moim życiu. Gdyby nie wyjazd Chestera, to razem załatwialibyśmy, a tak to wszystko spoczęło na mojej głowie. Wszystko już było uzgodnione wcześniej, ale mimo wszytko trzeba było poświęcić sporo uwagi na dopilnowanie szczegółów. Chciałam, aby było idealnie. Ślub miał być przypieczętowaniem naszych uczuć. Odrzuceniem tego wszystkiego co było złe, a skupieniu się na teraźniejszości i przyszłości. Takie postawiliśmy sobie zadanie na przyszłość.
Nadeszła właśnie upragniony dzień po tych dwóch tygodniach, kiedy Chester wróci z trasy. 
Od samego rana chodzę podekscytowana. Mieszkanie posprzątałam na perfekt. Ugotowałam znakomitą zapiekankę. Pierwszy raz mi się taka udała. To takie dziwne uczucie. Już nie raz Chez wracał z trasy, ale nigdy w związku z tym nie czułam takiego podniecenia. Nie wiem od czego to jest zależne, ale to uczucie jest mi takie obce, a jednocześnie dziwnie znajome. 
Mam przeczucie, że to będzie niezapomniany powrót. Moje przeczucia są nadzwyczaj prawdziwe i niezawodne. 
Już wiem skąd ten mój zachwyt. Dziś powiem Chesterowi o mojej sukni ślubnej! Na wybraniu odpowiedniej kreacji spędziłam długie godziny u krawcowej. Uszyła mi tę wymarzoną. Taką niepowtarzalną i tylko moją. Dziewczyny pomagały mi nieustannie. Pomagały mi w wybieraniu sali, kwiatów, muzyki, dekoracji. Czasami opiekowały się dzieciakami, abym mogła sobie odpocząć i spokojnie siedzieć u krawcowej. Anna, mimo, że na początku była sceptycznie nastawiona do mojego związku z Chesterem, to teraz była moją najlepszą przyjaciółką. Dziewczyny pozostałych Linkinów też byli dla mnie kimś ważnym, ale Anna zawsze potrafiła do mnie dotrzeć.
- Mamo, co się dzieje? - Zapytał Ethan troskliwie.
- Nic. Po prostu cieszę się, że Chester wraca.
- Zachowujesz się co najmniej dziwnie. To nie pierwszy raz kiedy przyjeżdża z trasy. Nigdy nie widziałem cię tak szczęśliwej.
- Chcę mu powiedzieć o wszystkim, co zrobiłam w sprawie naszego ślubu. Wiesz, że to dla mnie bardzo miły temat. 
- Okej. Miałabyś coś przeciwko, gdybym poszedł z Meggie do kina? 
- Nie. Lubię ją. Ma na ciebie dobry wpływ. - Uśmiechnęłam się do swojego syna. 
- Jej mama jest innego zdania. Powiedziała, że Meggie mnie zmieniła.
- Zmieniła cię, ale nie w zły sposób. Jesteście dobrymi przyjaciółmi i nikt nie może mieć na to wpływu, nawet dorośli. Wiesz, że gdybym poddała się na samym początku, to teraz nie było by mnie przy  Chesterze. Nie spotkałabym ciebie, nie miała dzieci. Zapewne pracowałabym w jakiejś korporacji, która nieustannie by mnie nudziła. A tak to mam życie pełne wrażeń i zwrotów akcji. Jest tak, bo podjęłam dobrą decyzję. Wy też musicie pokonać przeciwności losu. 
- Wiem. Postaram się. - Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy oraz pobawiliśmy się z dzieciakami, aż usłyszałam dźwięk samochodu. 
- Kochani, wrócił. - Ogłosiłam. Wzięłam bliźniaczki na ręce. Ethan, Jack i Sophia udali się za mną do wyjścia. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam TurnBus. 
Drzwi się otworzyły, a z niego wysiadł Mike. 
Popatrzyłam na niego i wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Ethan powstrzymywał się ostatkami sił, ale i on po chwili do mnie dołączył. Jack i Sophia podeszły do Shinody z uśmiechami na twarzy. 
- Mike, co ci się stało? - Powiedziałam między napadami śmiechu.
- Co się stało? - Powiedział przerażony.
- Włosy. Się. Stały. - Odpowiedział Ethan. 
- Co z nimi nie tak? - Dotykał się po całej głowie, a ja znów dostałam napad wesołości. 
- Wuju, dlaczego masz czerwone włosy? - Inteligentnie zauważyła dziewczynka. - Wyglądasz jak moja lalka.
- Przegrałem zakład. A tak w ogóle to cześć. - Uśmiechnął się do nas. Boże, Anna go jeszcze nie widziała. Zdziwi się, kiedy go zobaczy. Będą wyglądać jak bliźniaki. Ona też ma czerwone włosy i chyba nawet odcień się zgadza. Ile ja bym dała, aby zobaczyć jej minę.
- Cześć, cześć. - Odparłam. - Gdzie Chez?
- Boi się wyjść. 
- Co mu się stało? - Teraz to ja się przeraziłam. Miałam przeczucie.  Czułam, że coś jest nie tak.
- Zaraz zobaczysz. Chłopaki chodźcie. - Zawołał ich. 
Pierwszy wyszedł Brad. Był w nowej fryzurze. Ściął włosy i wyglądał bardzo dobrze. 
- Przestraszyłem się, kiedy powiedziałaś abym bał się zasypiać. Postanowiłem sam zająć się włosami, bo mógłbym skończyć jak Mike.
- Brad, dobrze wyglądasz. Całkiem przystojny z ciebie facet. - Puściłam do niego oczko.
- No wiesz co? Jakbym wcześniej nie był ciachem. - Zrobił urażoną minę. - Ja od zawsze jestem przystojny. Tu się nigdy nic nie zmieni.
- Masz rację. - Po chwili z autokaru wyszedł Rob. Przynajmniej on nic nie miał zrobione z włosami. Po kilku sekundach dołączył Joe, który również nic się nie zmienił. Później pojawił się David. Znów dostałam ataku śmiechu. Boże, co oni robili w tej trasie? Ja mogłam przyzwyczaić się, że on jest rud, ale nie niebieski! 
- Ty też... zakład? - Mówiłam trochę nieskładnie. On tylko przytaknął. To było przekomicznie śmieszne.
Na samym końcu pojawił się Chester. Miał on na głowie kaptur od bluzy. 
- Kochanie. - Podeszłam do niego z dzieciakami i mocno przytuliłam. Pocałował bliźniaczki w czoła, a mnie obdarował długim pocałunkiem. Następnie przywitał się z resztą rodzinki. 
- Tęskniłem za wami. - Wziął Lily i Liv na ręce. 
- Tata. - Powiedziała Lil, dotykając jego policzka. 
- Chez no pochwal się. - Ponaglał Mike. - Muszę zobaczyć jej minę. 
- Okej. - Wziął uspakajający oddech. Dziewczynki podał Joemu, który zaczął bawić się z bliźniaczkami. Chester zdjął kaptur, a tam ukazała mi się blond czupryna. 
- Nie, nie przegrałem zakładu. Po prostu zrobiłem to spontanicznie. - Ubiegł moje pytanie. Moja twarz nie wyrażała uczuć. Spodziewałam się gorszej rzeczy po słowach Mikea. Na mojej twarzy wykwitł nieśmiały uśmiech.
- Myślę, że dobrze wyglądasz jako blondyn. Spodziewałam się czegoś gorszego po tym, jak zobaczyłam Mika albo Phonixa.
- Naprawdę uważasz, że wyglądam dobrze? Bałem się, że ci się nie spodobam.
- Nie liczy się twój wygląd. Liczy się to, co masz do zaoferowania z serca.
Popatrzyliśmy na siebie z miłością. Byłam pewna, że dobrze zrobiłam wybaczając mu zdradę. Teraz, kiedy pokonaliśmy wszelki przeszkody, możemy być już tylko szczęśliwi.
Weszliśmy do domu, a chłopaki rozjechali się do swoich mieszkań i kobiet. Chester tak bardzo stęsknił się za dzieciakami, że nie mógł przestać się z nimi wygłupiać. Wesołe krzyki i śmiechy rozbrzmiewały w całym domu. Tak właśnie powinna wyglądać szczęśliwa rodzina.
Wieczorem, kiedy ułożyliśmy dzieci spać, zaczęłam opowiadać swojemu przyszłemu mężowi o wszystkim czego dokonałam. Jemu też zaczął udzielać się ten nastrój podekscytowania i strachu przed tak ważną dla nas uroczystością.

3 komentarze:

  1. Jaki przyjemy rozdział! Fajnie widzieć jak wszystko się układa.
    Biedny Mike - zakład mu się przegrało. Anna go zabije, jak go zobaczy. XD
    Za to Phoenix musi ciekawie wyglądać w tych niebieskich włosach. Haha co oni tam na tej trasie robili.
    Chester nie chciał żeby chłopaki czuli się samotni w nowych kolorach i też się przefarbował, i to na blond. No, no fajnie!
    Już jutro epilog. Nie wierzę. Jestem prawie pewna, że dasz w nim ślub Pauli i Chestera albo już dawno po nim. Płacze zostawię na jutro także... do jutra.

    OdpowiedzUsuń
  2. "- No wiesz co? Jakbym wcześniej nie był ciachem. - Zrobił urażoną minę. - Ja od zawsze jestem przystojny. Tu się nigdy nic nie zmieni."
    Brad jest mega ciaaachem xD
    Przegarbowane włosy? Czemu nie. Zawsze Chester bardziej mi się podobał jako blondyn, bardziej do niego to pasuje. A do Mike'a niebieski :D Ale, że Dave? Coś nowego xD
    Ślub, ślub. To już jutro. Nie wierzę, tak szybko. Szkoda troszkę, ale no cóż... Sama za niedługo kończę Numb i nic na to nie poradzimy. Wszystko musi się kiedyś skończyć.
    A teraz będzie opieprz: czemu nie ma od Ciebie komentarzu na UIG? e.e No, tłumacz się.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń